Trwający na warszawskim parkiecie od połowy czerwca wakacyjny marazm, dość nieoczekiwanie zakończył się sporym ruchem w górę, który można określić mianem letniego rajdu. W ciągu kilku sesji WIG20 zyskał ponad 120 punktów, czyli prawie 6 proc. To ruch o niemal identycznym zasięgu, jak ten z kwietnia, tyle tylko że obecnie indeks naszych największych spółek znajduje się wciąż nieco niżej niż wówczas. WIG20 najwyraźniej korzysta z poprawy nastawienia globalnego kapitału do rynków wschodzących, których indeks od końca czerwca wzrósł o nieco ponad 6 proc., w czym pomogło niewielkie, ale jednak wyraźne w tym czasie osłabienie dolara względem euro oraz względna stabilizacja indeksu dolara wobec koszyka walut.
Mimo że wydawało się, że wakacje nie będą sprzyjały i tak już bardzo słabej aktywności inwestorów w segmencie małych i średnich spółek, także i w tym przypadku od kilku dni można obserwować zwyżki indeksów, choć w o wiele skromniejszej skali niż w przypadku WIG20 i przy nadal malejących obrotach, szczególnie w odniesieniu do średnich firm. Tym razem niska płynność zadziałała na korzyść byków.
Impulsy, dzięki którym letni rajd może być kontynuowany to wyraźny zwrot chińskich władz, zmierzający do podtrzymania wzrostu gospodarczego, zagrożonego wojną handlową oraz optymistyczny wynik spotkania Donalda Trumpa z Jean-Claude Junckerem, oddalający perspektywę zaostrzenia relacji handlowych między USA a Europą. Zaaplikowane w Chinach bodźce fiskalne i monetarne w średnim terminie mogą poprawić nastroje na rynkach wschodzących, a także korzystnie wpłynąć na sytuację na rynkach surowcowych, co widać już w przypadku notowań miedzi.
Trump nie powstrzyma Fed-u, ale dolara osłabił