Wśród giełdowych ekspertów toczy się dyskusja, czy mamy do czynienia z definitywnym zakończeniem wieloletniej dominacji spółek wzrostowych (growth) nad dochodowymi (value), czy też jest to zjawisko przejściowe. Większość inwestorów traktuje te rozważania jako dość abstrakcyjne. Z praktycznego punktu widzenia warto zejść na poziom bardziej konkretny. Wówczas widać, że rzeczywiście w ciągu ostatnich miesięcy na rynku zachodzą wyraźne zmiany i nie są to chwilowe wahania. Zaczynając z poziomu konkretnych spółek, warto zauważyć, że niedawne gwiazdy warszawskiego parkietu znalazły się w niełasce. Akcje CD Projektu od początku roku zniżkują o 35 proc. i są tzw. „czerwoną latarnią” w składzie WIG20. Niewiele im ustępują walory Allegro, tracące od niedawnego rewelacyjnego debiutu jedną trzecią wartości. Papiery Mercator Medical, które w horyzoncie dwunastu miesięcy rosły o prawie 800 proc., od stycznia spadają o 20 proc. Oczywiście można powiedzieć, że w każdym z tych przypadków decydują czynniki specyficzne, ale są też elementy wspólne, zbieżne z tendencjami światowymi. Z kolei popularność zyskują sektory, które w poprzednich latach zachowywały się fatalnie. Najlepszym przykładem jest tu energetyka, która dzięki zmianie polityki rządu w ich kwestii, odzyskuje blask i zyskuje pozytywną perspektywę. Na cykliczną poprawę koniunktury wskazują także silne zwyżki notowań akcji spółek surowcowych.
Te zmiany wymagają już nie tylko obserwacji i analiz, ale także konkretnych decyzji, wpływających na przebudowę portfeli i strategii obejmujących horyzont najbliższych lat.