Po niedawnej zaskakującej obniżce stóp procentowych prze nasze władze monetarne i chwilowej próbie odreagowania, złoty kontynuuje tendencję do kontynuacji osłabienia. We wtorek kurs dolara przekroczył 4,38 zł, docierając do poziomu najwyższego od końca marca. Od dołka z połowy lipca, dolar zdrożał o prawie 40 groszy, czyli o ponad 9 proc. i należy do najbardziej przecenionych walut świata. Podobnie jest w przypadku kursu euro względem złotego. Pytanie o lokalną politykę pieniężną brzmi, czy i o ile RPP będzie kontynuowała cykl obniżania stóp procentowych. Po radykalnej wrześniowej decyzji, powinniśmy być świadkami przerwy, ale część analityków spodziewa się, że do końca roku stopa referencyjna pójdzie w dół łącznie o 0,5 punktu, a więc do 5,5 proc. Już te oczekiwania źle wróżą naszej walucie. Do tego dochodzą kwestie posunięć głównych światowych banków centralnych. W tej kwestii panują różnice zdań. Część wątpliwości może zostać rozwiana już na najbliższym posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego. Jest spore prawdopodobieństwo, że w strefie euro stopy we wrześniu nie zostaną podniesione, przede wszystkim z uwagi na słabość gospodarki, widoczną aż nadto. EBC raczej nie zaryzykuje pogarszania perspektyw wzrostu, czy wręcz dopuszczenia do recesji. W nieco lepszej sytuacji zdaje się być Fed, z uwagi na bardziej korzystną sytuację makroekonomiczną. Ale trzeba też pamiętać, że i w gospodarce amerykańskiej występują sygnały pogarszania się koniunktury, w tym sytuacji na rynku pracy oraz konsumpcji. Na drugiej szali leży przebieg procesów inflacyjnych. Już w najbliższą środę poznamy dane dotyczące inflacji konsumenckiej za sierpień, w przypadku której oczekuje się niewielkiego wzrostu, co może sprzyjać decyzji o podwyżce stóp procentowych przez komitet otwartego rynku. Z drugiej strony przewiduje się spadek dynamiki sprzedaży detalicznej. Większość ekonomistów obstawia brak zamiany stóp na wrześniowym posiedzeniu Fed, ale prawdopodobieństwo ruchu w górę w październiku lub listopadzie jest spore. Wiele wskazuje więc na to, że dolar nadal będzie się umacniał, a to scenariusz niezbyt korzystny zarówno dla złotego, jak i warszawskiej giełdy. W ostatnich dniach indeks naszych największych spółek próbuje powoli wracać w okolice przełamanego niedawno poziomu 2000 punktów. Z większą niepewnością mamy do czynienia w sektorze średnich firm. mWIG40 zwrócił co prawda powyżej 5000 punktów, jednak początek tygodnia przynosi powrót do spadków.