Po serii katastroficznych prognoz, dotyczących perspektyw globalnej gospodarki, zaczyna napływać fala nie mniej fatalnych danych, zarówno w postaci wskaźników, jak i parametrów obrazujących stan realnej gospodarki. Kwietniowe odczyty PMI dla przemysłu, a jeszcze bardziej dla sfery usług w krajach strefy euro, okazały się najniższe w historii, a tempo ich załamania mogło przyprawić o ból głowy. Sięgający 16 proc. spadek zamówień w niemieckim przemyśle to także historyczny rekord. Niewiele lepiej było w przemyśle amerykańskim, gdzie spadek zamówień wyniósł ponad 10 proc. Sięgające prawie 15 proc. tąpnięcie zamówień na dobra trwałego użytku także robią wrażenie, szczególnie w kraju, którego gospodarka opiera się głównie na konsumpcji. Raport firmy ADP wskazuje, że w kwietniu pracę straciło ponad 20 milionów Amerykanów.
Patrząc jednak na sytuację na rynkach finansowych, żadnego przerażenia nie widać. Po bardzo udanym dla giełd kwietniu, początek maja przynosi co prawda korektę, ale spadki są naprawdę niewielkie. Indeks we Frankfurcie tracił do środy niecałe 2,5 proc., S&P500 w porównaniu do ostatniej kwietniowej sesji zniżkuje o nieco ponad 2 proc. Podobnie jest na rynkach wschodzących, których indeks spada o 2,3 proc. Większej, bo sięgającej niemal 5 proc. przecenie poddał się nasz WIG20, ale spadki w segmencie małych i średnich spółek nie odbiegają od średniej światowej.
W oparciu o zestawienie danych makroekonomicznych i reakcji rynków można sformułować dwie hipotezy. Pierwsza zakłada, że w trakcie marcowego tąpnięcia większość złych wieści została zdyskontowana, być może nawet z nawiązką. Swoją rolę spełniły też prawdopodobnie wspomniane fatalne prognozy makroekonomiczne, przygotowując inwestorów na najgorsze. Druga hipoteza opiera się na twierdzeniu, że wśród inwestorów przeważa przekonanie, że załamanie w globalnej gospodarce, choć wyjątkowo silne, będzie jednak krótkotrwałe i już w drugiej połowie roku możemy spodziewać się poprawy sytuacji. A zatem nie ma specjalnych powodów, by unikać rynku akcji, a tym bardziej w popłochu pozbywać się papierów.