Komentarze

Powrót

Żabce nie udało się rozruszać naszego rynku.

21.10.2024
Q Value Żabka

Ubiegły tydzień przyniósł jedno z większych tegorocznych rozczarowań na naszej giełdzie. Chodzi oczywiście o czwartkową sesję i debiut akcji Żabka SA. Warto przede wszystkim zauważyć, że sesja, która miała przyciągnąć nowe kapitały na GPW, była  – ze spadkiem WIG o 2,23% – najsłabsza od początku sierpnia. Wtedy jednak mieliśmy silne przeceny na całym świecie, spowodowane gwałtownym załamaniem rynku w Japonii, wzmocnione słabymi danymi z amerykańskiego rynku pracy. W ostatni czwartek polski rynek akcji był wyjątkowo słaby na tle generalnie dobrych nastrojów na świecie. Patrząc zarówno na otoczenie międzynarodowe jak i na notowania w Warszawie w pozostałej części tygodnie, można śmiało uznać, ze impulsem do wyprzedaży był debiut Żabki. Inwestorzy nie dość, ze nie rzucili się aby kupować akcje spółki na rynku wtórnym (pomimo bardzo wysokiej skali redukcji w obu transzach), ale również dość ochoczo wyprzedawali inne walory. Dominowali zresztą duzi inwestorzy, o czym świadczy rosnąca wraz ze wzrostem wielkości handlowanych spółek, skala przeceny.  W efekcie, pomimo umiarkowanego piątkowego odbicia, GPW zakończyła ubiegły tydzień  na minusie, idąc pod prąd nie tylko giełdom amerykańskim ale i większości giełd światowych. MSCI Poland był po raz kolejny w ubiegłym tygodniu jednym z najsłabszych indeksów światowych. Jeżeli jeszcze dodamy do tego rosnące rentowności naszych obligacji skarbowych (spadające ceny), przy spadkach rentowności na większości giełd zachodnich oraz słabość złotego, to jawi nam się obraz rynku rachitycznego i najprawdopodobniej niezdolnego w najbliższym czasie do mocniejszego ruchu w górę. Czy taka teza jest prawdziwa?

 Jej bardzo mocnym potwierdzeniem była oczywiście bardzo duża słabość GPW przy okazji największego od kliku lat debiutu. Inwestorzy – spodziewając się wzmocnionego zainteresowania Warszawą, odpowiednio się przygotowali. Niestety, nie przygotowali gotówki, a pakiety akcji na sprzedaż. Znikome było też zainteresowanie nową spółką, zarówno biorąc pod uwagę niewielką aprecjację kursu w stosunku do ceny w IPO w pierwszych godzinach handlu, jak i umiarkowane jak na otwierającą notowania sesją, obroty. Gdyby jeszcze czwartkowy spadek miał miejsce po dużych wzrostach, to można byłoby uznać, że inwestorzy „sprzedają fakty po wcześniejszym kupowaniu plotek”. Ale przecież tak nie było, gdyż nie było dużych wzrostów, a Warszawski Indeks Giełdowy od ponad półtora miesiąca „kręci się” wokół 83 tys. punktów z malejącą amplitudą ruchów. Dodatkowo ubiegły tydzień wyraźnie potwierdził słabość giełdy w Warszawie na tle rynków światowych. ATH biją tydzień w tydzień nie tylko doskonale radzący sobie gospodarczo Amerykanie, ale i balansujący na krawędzi recesji Niemcy. Wśród najmocniejszych w tym roku indeksów są Chiny i Indie, które mają największy udział w indeksach Emerging Markets, gdzie znajduje się też rynek polski. Naszemu rynkowi nie pomagają też raczej wysokie stopy procentowe, które idą w parze z jedną z najwyższych w Unii Europejskiej inflacją i kolejne słabe dane z gospodarki – warto zauważyć, że w ubiegłym tygodniu dostaliśmy rozczarowujące dane odnośnie rachunku obrotów bieżących i rachunku obrotów towarowych Polski, gdzie miesięczna nierównowaga była najwyższa od dwóch lat.

Z drugiej strony możliwy jest też scenariusz pozytywny. Zwężający się trójkąt, jaki buduje obecnie nasz indeks musi w najbliższym czasie zdecydować się na jakiś kierunek ruchu, a jak pokazuje w tego typu przypadkach doświadczenie, północ i południe są podobnie prawdopodobne, więc z technicznego punktu widzenia nic jeszcze nie jest postanowione. Giełda w Warszawie jest dla kapitału zachodniego dość płytka, co oznacza, że stosunkowo nieduże pieniądze są w stanie zainicjować spory ruch w górę, ubiegłotygodniowa słabość mogła być więc tylko pułapką zastawioną na spekulantów nastawionych na szybki zysk, a po tanich zakupach przyjdzie kolej na wzrosty. Co do gospodarki, to warto zauważyć, że w ostatnich dniach Bank Światowy podniósł prognozę wzrostu PKB Polski na rok 2024 do 3,2% i do 3,7% na rok 2025, jednak nawet 3% w tym roku byłoby jednym z najlepszych wyników w UE. Poza tym rok 2024 powoli odchodzi w przeszłość, a przed nami potencjalnie dużo lepszy rok 2025 (choćby z powodu ruszających projektów infrastrukturalnych finansowanych z nowej unijnej perspektywy).

Co do jednej rzeczy można mieć jednak pewność po czwartkowym rozczarowaniu. Kolejne IPO, których kilka zapowiadanych jest na przestrzeni najbliższych miesięcy, będą musiały uwzględniać w swoich wycenach zdecydowanie większe dyskonto w stosunku do już notowanych walorów niż ubiegłotygodniowy debiutant, aby wzbudzić zainteresowanie i skłonić do inwestycji kolejnych akcjonariuszy.

Michał Szukalski
Sprawdź naszą ofertę
Jeśli chcesz odkładać zarabiać lepiej niż na lokacie
Dowiedz się więcej