Pomimo rosnącej w drugiej połowie tygodnia nerwowości, zarówno ubiegły tydzień, jak i cały miesiąc udało się naszej giełdzie zamknąć zyskiem. Cały miesiąc Warszawski Indeks Giełdowy zamknął wynikiem 2,79% i choć obiektywnie niezły, był to jednak najsłabszy miesięczny wzrost w tym roku. Maj był z kolei znakomitym miesiącem dla giełdy za oceanem, gdzie S&P 500 rósł o 6,15%, a indeks spółek technologicznych NASDAQ o ponad 9,5%. Maj był też pierwszym miesiącem w 2025 roku, kiedy amerykańska giełda wyraźnie wyprzedziła Warszawę. Przebieg notowań w końcówce maja pokazał, że temat ceł, chociaż wciąż istotny, już nie rozpalał takich emocji jak jeszcze półtora miesiąca wcześniej. O ile poniedziałkowe cofnięcie ceł na Unię Europejską wywołało pozytywną reakcję na europejskich parkietach, to już czwartkowa informacja o zablokowaniu przez sąd federalny globalnych ceł wzajemnych, przeszła praktycznie bez echa. Trudno się chyba zresztą dziwić, bo po szybkiej reakcji administracji Trumpa widać, że batalia sądowa w tej kwestii dopiero się rozpoczyna i do pełnej blokady większości obostrzeń jest bardzo daleko. Z drugiej strony decyzja sądu podnosi już i tak ogromną niepewność partnerów handlowych Ameryki i wzmacnia chaos generowany przez nakładane i za chwilę zdejmowane obciążenia. Na naszym domowym podwórku, zarówno akcjom jak i obligacjom pomagały dane makro. W poniedziałek mieliśmy znakomite dane o sprzedaży detalicznej, która wzrosła w kwietniu o 7,6% r/r. Na pewno duży udział w tym wzroście miały – późne w tym roku – Święta Wielkiej Nocy, jednak znaczące przebicie oczekiwań analityków (konsensus mówił o wzroście o 3,5%) wskazuje na wyraźną poprawę kondycji konsumenta. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że rosnącą sprzedaż widać było już w kwietniu, czyli jeszcze przed pierwszą majową obniżką stóp przez NBP. Silny konsument w połączeniu z danymi o większym od oczekiwań wzroście wynagrodzeń, które otrzymaliśmy w połowie maja, mógłby skłonić Radę Polityki Pieniężnej do dłuższego zastanowienia się nad kolejnymi obniżkami stóp i to do pewnego momentu spychało w dół ceny obligacji skarbowych. Kolejne dni ubiegłego tygodnia przyniosły jednak lepsze dla posiadaczy tych papierów informacje. Po pierwsze majowa inflacja okazała się niższa od oczekiwań analityków, spadając do 4,1% r/r przy prognozie 4,2%. Druga pozytywna informacja to obniżka o prawie 15% cen gazu dla gospodarstw domowych od 1 lipca. Ekonomiści szacują, że obniży to inflację o 0,2%-0,3% i zdecydowanie ułatwi RPP decyzje o kolejnych obniżkach stóp w najbliższych miesiącach. Tak też odebrali to posiadacze obligacji skarbowych, dzięki czemu rentowności papierów 10-letnich spadły pod koniec ubiegłego tygodnia poniżej 5,4%.
Koniec ubiegłego tygodnia przyniósł też zamknięcie sezonu wyników spółek giełdowych za pierwszy kwartał. O tym, że nawet niezłe wyniki i sprawnie realizowana strategia nie gwarantują – przynajmniej w krótkim okresie – wzrostu cen akcji, przekonali się boleśnie w czwartek akcjonariusze Benefit SA. Główny akcjonariusz postanowił sprzedać w transakcji ABB swój cały pakiet (prawie 14%) akcji z 15% dyskontem do ceny z poprzedniej sesji giełdowej. Efekt: cena akcji spadła na zamknięciu sesji czwartkowej o prawie 14%. To chyba przypomniało inwestorom, że po zakończeniu sezonu wyników, kończą się okresy zamknięte dla uprzywilejowanych grup akcjonariuszy, co może w przypadku wysokich wycen prowokować u niektórych chęć realizacji zysku. A to przy większych pakietach akcji oznacza często sprzedaż ze sporym dyskontem w stosunku do aktualnych notowań.
Jak na razie nie sprawdza się powiedzenie „sell in may and go away”, chociaż warto przypomnieć, że w ubiegłym roku szczyt fali wzrostowej mieliśmy 20 maja. Nie jest więc wykluczone, że tegoroczny czerwiec przyniesie przerwę w trwających od połowy listopada wzrostach. W tym kontekście niepokój może budzić druga połowa ubiegłego tygodnia, gdzie wyraźnym cieniem zaczęła się kłaść nerwowość inwestorów związana z niepewnością kto będzie kolejnym lokatorem Pałacu Prezydenckiego. Niezwykle wyrównana rywalizacja, którą widać obecnie po minimalnej różnicy wyników obu kandydatów nie pozwalała inwestorom na wskazanie faworyta. Zachodni kapitał, dominujący na naszym parkiecie, zdecydowanie preferował zarówno w 2023 lewą stronę sceny politycznej i tak też było obecnie, gdzie ich faworytem był kandydat obozu rządzącego, który ostatecznie wybory przegrał, co będzie prawdopodobnie prowokować wyprzedaż na w trakcie najbliższych sesji. W dłuższej perspektywie dużo chyba zależy jak z porażką poradzi sobie obóz rządzący i jak ułoży sobie relacje z nowym Prezydentem.