Gdy pisałem tydzień temu o wyjątkowo sennej i spokojnej, wakacyjnej atmosferze na naszej giełdzie, nie spodziewałem się, i chyba nikt tego nie oczekiwał, że kolejne dni przyniosą tak duże spadki w Warszawie. Ubiegły tydzień ze spadkiem o 3,2% był dla WIG-u najgorszym tygodniem od początku września ubiegłego roku, a wtorek z prawie 3% spadkiem był najgorszym dniem od końca września roku 2022. Co ciekawe, spadek we wrześniu 2022 był ostatnim aktem wygasającej bessy, po którym nastąpiła trwająca do dziś faza wzrostów, która wyniosła indeksy o prawie 100% w górę. Z kolei wrześniowa słabość w ubiegłym roku zapowiadała falę wzrostów, która zaczyna się dziś być może załamywać. Warto w tym miejscu zauważyć, że – podobnie jak w czerwcu – to nie słabe dane gospodarcze czy niepokojące komunikaty władz monetarnych, ale kolejne niespodzianki ze świata polityki, przyniosły zawirowania na giełdach. Tym razem był to zaskakujący wybór Donalda Trumpa, który wskazał J. D Vinca jako kandydata na wiceprezydenta. Jest to polityk, który dał się poznać jako silny przeciwnik pomocy Ukrainie, co wzmocniło obawy o wycofaniu się Stanów ze wsparcia w przypadku zwycięstwa republikanów. Najprawdopodobniej właśnie ta, ogłoszona w poniedziałek nominacja tak mocno w ubiegły wtorek przestraszyło część zagranicznych inwestorów. Z kolei jego protekcjonistyczne i anty-globalistyczne poglądy najprawdopodobniej zaszkodziły w kolejnych dniach innym giełdom w Europie w tym w Paryżu i Frankfurcie.
Dodatkowo nerwowość wzmaga fakt, że giełdy są po prawie dwuletnim okresie silnych wzrostów, a ostatnia silniejsza korekta na rynkach miała miejsce rok temu. Techniczny obraz giełdy w Warszawie jest taki, że ani w czerwcu ani –na razie – w lipcu, nie udało się przebić Warszawskiemu Indeksowi Giełdowemu majowego szczytu w okolicach 90 tys. punktów. Dodatkowo w ubiegłym tygodniu indeks przebił w dół 45-sesyjną średnią i oscyluje w okolicach średniej 75-sesyjnej. Od października ubiegłego roku stanowiła ona wsparcie, które powstrzymywało dalsze spadki wycen. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że kolejne dwa tygodnie pokażą, czy wchodzimy na GPW w korektę, czy trend wzrostowy uda się utrzymać. Na pewno giełdom nie pomagają zbliżające się w Stanach wybory, które tradycyjnie niosą wzrosty zmienności na światowych giełdach. Zazwyczaj towarzyszy temu risk-off, co oznacza wycofywanie środków z bardziej ryzykownych aktywów, a do takich na pewno należą akcje na giełdach rynków wschodzących, w tym w Polsce. Dodatkowo niepewność wzmaga wczorajsza rezygnacja kandydata demokratów i praktycznie brak dobrego „następcy” na niespełna cztery miesiące przed wyborami.
Co przyniesie przyszłość, zobaczymy, ale warto pamiętać, że nawet jeżeli ostatecznie wygra para Trump-Vince, czego tak bardzo obawia się Europa, to przedwyborcze zapowiedzi są prawie zawsze dużo ostrzejsze i dalej idące niż późniejsza proza rządzenia. Dlatego obserwując coraz bardziej zażarte zmagania przedwyborcze, warto zachować zimną głowę i nie poddawać się rosnącej amplitudzie wahań nastrojów giełdowych, bo na realną gospodarkę ewentualna zmiana w Białym Domu może mieć znacznie mniejszy wpływ niż nam się teraz wydaje.