Opublikowane w ostatnich dniach słabsze dane dotyczące sytuacji na amerykańskim rynku pracy, a także możliwym pogorszeniu się koniunktury w sektorze usług sprawiły, że powróciły nadzieje na to, że Fed może we wrześniu obniżyć stopy procentowe. Dodatkowo z zapisków z poprzedniego posiedzenia komitetu otwartego rynku wynika, że część przedstawicieli tego gremium zaczyna zwracać uwagę, że restrykcyjna polityka pieniężna zaczyna niekorzystnie wpływać na sytuację gospodarczą. Oba te impulsy doprowadziły do osłabienia amerykańskiej waluty oraz obniżenia się rentowności amerykańskich obligacji skarbowych. To zaś stanowiło dobrą pożywkę dla poprawy nastrojów na giełdach. Do środy S&P500 zwyżkował o 1,4 proc., ustanawiając nowy rekord, a technologiczny Nasdaq Composite rósł aż o 2,6 proc. Skorzystał także indeks rynków wschodzących idąc w górę o 2 proc. Niestety jego śladem nie poszły główne wskaźniki warszawskiego parkietu. WIG20 zniżkował o 0,5 proc., a indeks średnich spółek o 1 proc. Sytuacja na naszym rynku akcji wciąż jednak pozostaje dobra i można spodziewać się kontynuacji pozytywnych tendencji, choć trzeba też liczyć się z możliwością przejściowego popadnięcia w wakacyjny marazm. Taki scenariusz nie byłby niczym dziwnym ani nie stanowiłby powodu do niepokoju, wręcz przeciwnie, mógłby dla części inwestorów stanowić dobrą okazję do uzupełnienia lub przebudowy portfela. Warto także jednak zwracać uwagę na czynniki ryzyka, związane przede wszystkim ze sferą polityki. Głównie chodzi o zamieszanie przed wyborami w Stanach Zjednoczonych. Donald Trump wyraźnie przoduje w sondażach, a start Joe Bidena wciąż jest niepewny. Zwycięstwo Trumpa mogłoby wiązać się ze wzrostem niepewności na rynkach finansowych, ale w dłuższym terminie raczej nie powinno zepsuć nastrojów.