Nie tak dawno jak w marcu 2020 roku byliśmy świadkami jednej z najdynamiczniejszych korekt na rynku akcji w Stanach Zjednoczonych. Spadki przekraczające 30% w ciągu niecałych czterech tygodni z pewnością przejdą do historii rynków finansowych. Dziś jednak jesteśmy na rynku w zupełnie innym miejscu.
Polityka pieniężna i polityka fiskalna w Stanach Zjednoczonych są prowadzone w sposób skoordynowany, tak aby maksymalnie zniwelować negatywne skutki pandemii koronawirusa. Amerykański Fed rozpoczął kolejny etap ekspansji monetarnej i zadeklarował nielimitowany skup aktywów. Administracja Stanów Zjednoczonych zdecydowała się na wprowadzenie impulsu fiskalnego w wysokości ponad 10 procent PKB. Dodatkowo, Fed zdecydował się na przeznaczenie ponad 2 bilionów dolarów na kredyty dla przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. W efekcie, pomimo kolejnych negatywnych danych na temat nowych bezrobotnych, rynek akcji nie spada, a systematycznie rośnie. Wygląda na to, że nastroje wśród zarządów spółek w USA są pozytywne, bo skala zakupów akcji przez „insiderów” jest najwyższa od przełomu 2008 i 2009 roku.
W tym momencie indeks S&P 500 odrobił ponad połowę strat z całej korekty, co historycznie, przy tak dużych wcześniejszych spadkach, wskazywało na koniec rynku niedźwiedzia i początek trendu wzrostowego. W efekcie, testowanie lub pogłębienie dołka rynku z 23 marca 2020 roku wydaje się mało prawdopodobne. Przed nami jeszcze kilka tygodni wysokiej zmienności na rynkach, natomiast w dłuższej perspektywie powinniśmy powrócić do strukturalnego rynku byka na rynku akcji w Stanach Zjednoczonych.