Większość parkietów ma za sobą kilkutygodniowy okres solidnych zwyżek, ale jest kilka czynników wskazujących, że korzystna dla posiadaczy akcji passa może ulec spadkowej korekcie. Przeważająca część indeksów dotarła w okolice technicznych oporów. Ich oddziaływanie widoczne było w ostatnich dniach na Wall Street, gdzie trzeci tydzień kwietnia zakończył się już niewielkimi spadkami.  Po szczególnie imponującym, trwającym od października ubiegłego roku rajdzie, dotarł także niemiecki DAX, choć korekty we Frankfurcie jeszcze nie widać. Ale we wspomnianym okresie indeks zyskał 34 proc., więc czas na realizację zapewne jest już blisko. Indeks naszych największych spółek naśladuje tendencję widoczną we Frankfurcie i to nawet z większą, sięgającą 42 proc. dynamiką, mimo spadkowej fali z pierwszych miesięcy roku. Poza technicznymi sygnałami, na korektę wskazują także czynniki fundamentalne. Osłabienie w globalnej gospodarce już jest widoczne, a ostatnio znów zwiększyły się obawy o recesję. A skoro ma się ona pojawić, to trudno oczekiwać dobrej koniunktury na giełdach, które raczej takiego scenariusza jeszcze nie zdyskontowały, a obecny optymizm opiera się chyba bardziej na oczekiwaniach złagodzenia polityki pieniężnej, lub przynajmniej przyhamowania tempa jej zaostrzania. Dodatkowo trzeba zauważyć, że wchodzimy w niekorzystny dla posiadaczy akcji okres kalendarzowy. Choć reguła „sell in may and go away” nie zawsze się sprawdza, w tym roku warto jednak zachować szczególną ostrożność. Nie oznacza to, że należy zrezygnować z akcji, ale portfel powinien być tak skonstruowany, by przetrwać ewentualny czas dekoniunktury bez większego uszczerbku.