Mocna przecena na giełdach sprzed kilku dni została powstrzymana, ale poważnie nadwerężyła wiarę w kontynuację tendencji wzrostowej. Poważne były też przesłanki stojące za tą przeceną. Po niemal 2 proc. tąpnięciu z poprzedniego piątku, S&P500 broni się przed zejściem poniżej 2800 punktów, a wynik tych zmagań nie jest przesądzony. Dość prawdopodobne wydaje się pogłębienie spadkowej korekty, jednak jej skala nie powinna być zbyt duża. Oznaki spowolnienia tempa wzrostu w globalnej gospodarce oraz niezbyt optymistyczne prognozy nie sygnalizują najgorszego wariantu, czyli zbliżającej się recesji. Jeśli miałaby nadejść, to prawdopodobnie dopiero za dwa-trzy lata, jak przewiduje część ekonomistów. Nawet zakładając, że giełdy ten scenariusz będą dyskontować z pewnym wyprzedzeniem, jest jeszcze sporo miejsca i czasu na utrzymywanie długich pozycji w akcjach. Jednocześnie niezbyt optymistyczne średnioterminowe perspektywy makroekonomiczne powinny być w adekwatny sposób uwzględnione w strategiach inwestycyjnych. Struktura portfeli powinna być dostosowana do prawdopodobnych okresowych perturbacji na rynkach finansowych, zapewniać odpowiednią elastyczność i zdolność szybkiego reagowania na niekorzystne zmiany, jak i zakładać stopniowe zwiększanie aktywów mniej ryzykownych, odpowiednio do profilu inwestora. Warto jednak pamiętać, że prawdopodobna podwyższona zmienność na rynkach finansowych, jakiej należy się spodziewać w najbliższych miesiącach, a nawet latach, to nie tylko czynnik ryzyka, ale także liczne okazje do osiągania zysków.