Komentarze

Powrót

Stopy w USA będą spadały, GPW nie poddaje się nastrojom

26.08.2024
Q Value komentarz

W ubiegłym tygodniu polski rynek akcji (WIG) osunął się o 0,6%. Niewiele, szczególnie biorąc pod uwagę rajd giełdy w poprzednim tygodniu, jednak w świetle dobrych nastrojów na giełdach zachodnich – szczególnie przebija się bardzo pozytywny odbiór piątkowego przemówienia Powella, oczekiwać można było większego entuzjazmu. W efekcie Warszawski Indeks Giełdowy rozpoczął i zakończył tydzień praktycznie w połowie ostatniej fali spadkowej, w okolicach 84 tys. punktów. Co ciekawe, na zachowanie naszej giełdy sygnały płynące z gospodarki również praktycznie nie wpływały. Ani gorsze od oczekiwań dane o produkcji przemysłowej (+4,9% r/r ver. oczekiwanego wzrostu 7,8%) czy sprzedaży detalicznej (+4,4% r/r ver. oczekiwanych 5,6%), ani też lepsze dane o produkcji budowlanej, która w lipcu spadła jedynie o 1,4% r/r wobec oczekiwanego spadku o 2,5%. Dużo większe zainteresowanie budziły wyniki spółek, czego najlepszym dowodem była piątkowa reakcja na słabsze od oczekiwań wyniki Dino za II kwartał. Akcje spółki zanotowały spadek o prawie 10% przy obrotach przekraczających 500 mln złotych. O słabej frekwencji inwestorów podczas piątkowej sesji niech świadczy fakt, że było to ok. 40% obrotów całej naszej giełdy.

Na piątkowe wystąpienie Powella w Jackson Hole czekał praktycznie cały świat. I trzeba przyznać, że reakcja innych giełd była znacznie bardziej entuzjastyczna od naszej. Szczególnie ucieszyli się Amerykanie, gdzie w piątek S&P 500 wzrósł o 1,15%, przebił ponownie 5.600 punktów i krąży w okolicy lipcowych szczytów wszech czasów. Sugestia Powella, że teraz to nie inflacja, a słabnący rynek pracy będzie największą troską FED, wyraźnie wskazuje na wrześniowy początek obniżek stóp (25 lub 50 punktów bazowych), a do końca roku może być to nawet 1%. W efekcie ponownie spadały rentowności amerykańskich 10-latek (obecnie ok. 3,8%). Biorąc pod uwagę, że aktualnie przedział funduszy federalnych to 5,25-5,5%, rynki wyraźnie spodziewają się dalszych cięć również w 2025 roku. Dalszą konsekwencją oczekiwanych w USA cięć stóp, było osłabienie dolara, który w stosunku do złotówki jest najsłabszy od 3 lat, a przełamanie bariery 3,9 PLN/USD sugeruje możliwość zejścia nawet poniżej 3,70 PLN/USD. W obliczu jastrzębiej postawy RPP to nie powinno dziwić – potencjalne pozostawienie w Polsce stóp na poziomie 5,75% będzie czynić z naszej waluty coraz bardziej interesujące miejsce do spekulacji. Dużo bardziej dziwi słabość dolara w stosunku do euro. Poziom 1,12 to szczyt z 2023 roku i w zasadzie poziomy sprzed początku wojny na Ukrainie. Gospodarka europejska jest w stanie dużo gorszym niż amerykańska, czego dowodem jest rachityczny tegoroczny wzrost PKB w strefie euro, czy kolejne słabe odczyty wskaźników PMI, które szczególnie w największej w Europie – niemieckiej gospodarce wypadły po raz kolejny słabiej niż miesiąc wcześniej i jednocześnie gorzej od oczekiwań. Bez silniejszej stymulacji ze strony Europejskiego Banku Centralnego (czyli obniżek stóp przynajmniej tak silnych jak w USA) nie tylko tegoroczne ale i przyszłoroczne ożywienie stoi pod dużym znakiem zapytania.

Amerykanie tak szybko zapomnieli o ryzyku recesji, że praktycznie bez echa przeszła z kolei środowa informacja o ogromnej korekcie w dół nowych miejsc pracy utworzonych w gospodarce amerykańskiej w okresie od kwietnia 2023 do marca 2024. Średniomiesięczny spadek nowych miejsc pracy z 242 tys. do 174 tys. oznacza korektę o ok. 30%. Co ważniejsze dana ta w dużym stopniu burzy narrację, którą pocieszali się inwestorzy po wejściu w Regułę Sahm – jednym z uspokajających argumentów było twierdzenie, że wzrost bezrobocia jest spowodowany znacznym napływem imigrantów jako nowej siły roboczej, a nie słabnącym stanem zatrudnienia. Kolejnym ryzykiem są oczywiście zbliżające się wybory, ale tym razem inwestorów powinny zaniepokoić socjalistyczne zapędy kandydatki demokratów. I nie chodzi o planowany wyższy podatek dochodowy dla korporacji – chociaż inwestorów to na pewno nie ucieszy, ale propozycja federalnej kontroli cen podstawowych artykułów spożywczych przypomniała starszym z nas czasy słusznie minione, kiedy towary się „zdobywało”, a nie po prostu kupowało. Jeżeli do tego dodamy gwałtownie zaogniający się konflikt na Bliskim Wschodzie, może się okazać, że ubiegłotygodniowa wstrzemięźliwość naszych inwestorów miała całkiem solidne podstawy.

Michał Szukalski
Sprawdź naszą ofertę
Jeśli chcesz odkładać zarabiać lepiej niż na lokacie
Dowiedz się więcej