W ostatnich dniach warszawski parkiet wyraźnie korzysta z poprawy nastrojów na światowych giełdach i silnych wzrostów indeksów. Warto jednak zwrócić uwagę, że Na Wall Street pozytywny i dynamiczny zwrot rozpoczął się 24 marca, zaś WIG20 idzie w górę już od 13 marca. W tym czasie wskaźnik naszych największych firm zyskał 25 proc. To zwyżka znacznie silniejsza nie tylko w odniesieniu do S&P500, który rośnie o 19 proc., ale także względem wskaźnika rynków wschodzących, który wzrósł o 14 proc. i zwyżkę rozpoczął, podobnie jak Wall Street, 24 marca.
Wyższa dynamika wzrostów na naszym parkiecie to efekt tego, że wcześniej ulegał on znacznie mocniejszej przecenie, a w związku z tym, pod względem wycen stawał się bardziej atrakcyjny dla inwestorów i „zasługiwał” na mocniejsze odreagowanie. Bardziej interesujące i istotne są jednak związki między sytuacją na warszawskiej giełdzie, a sytuacją na rynku walutowym. Choć od początku roku deprecjacja złotego była znacznie słabsza niż miało to miejsce w przypadku innych walut rynków wschodzących, to jednak nasza waluta zaczęła się gwałtownie osłabiać od drugiej połowy marca. Można przypuszczać, że to właśnie stanowiło impuls skłaniający zagranicznych inwestorów do rozpoczęcia zakupów polskich akcji. Liczyli oni na zysk wynikający zarówno z różnic kursowych, jak i z prawdopodobnej zwyżki notowań akcji. Ten scenariusz na razie się sprawdza.
Tezę, że za obecną zwyżką stoją inwestorzy zagraniczni, potwierdza wyraźny wzrost obrotów na GPW, jak również informacje o dalszym odpływie kapitału z polskich funduszy inwestycyjnych. Pytanie o istotnym znaczeniu dla inwestycyjnych decyzji dotyczy tego, czy kapitał zagraniczny, kierujący się na nasz rynek ma horyzont krótko- czy długoterminowy. Pewnych podpowiedzi w tym względzie może dostarczyć obserwacja i porównywanie dynamiki zmian WIG20 i MSCI Emerging Markets w najbliższej przyszłości.