Mimo utrzymywania się znanych już od dawna czynników ryzyka oraz słabych perspektyw dotyczących koniunktury gospodarczej, zakładających w najlepszym przypadku scenariusz stagflacji, a w tym gorszym recesji, nastroje na giełdach są relatywnie dobre. Najprawdopodobniej to wynik liczenia inwestorów na to, że w takich warunkach główne banki centralne świata nie będą dążyły za wszelką cenę do zduszenia inflacji, a więc powstrzymają się z szybkim zaostrzeniem polityki pieniężnej. Oczywiście w tej kwestii uwaga koncentruje się przede wszystkim na postawie amerykańskiej rezerwy federalnej. W jej przypadku widać sygnały mogące wskazywać na zmianę podejścia. Fed nie może ignorować drugiego z rzędu kwartalnego spadku PKB i ryzyka pogorszenia się sytuacji na rynku pracy, a także nie brać pod uwagę uwarunkowań i napięć geopolitycznych. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych od dłuższego czasu znajduje się w tendencji wzrostowej, a zmiany zatrudnienia w sektorze pozarolniczym sygnalizują negatywne tendencje. Negatywne scenariusz rozwoju sytuacji płynie z lipcowych odczytów wskaźników wyprzedzających PMI. Mimo to indeksy giełdowe nadal zwyżkują, redukując straty spowodowane trwającą od marca przeceną, a tendencja ta obejmuje zarówno Wall Street, jak i główne indeksy europejskie. Z jednej strony można to traktować w kategoriach odreagowania wcześniejszych spadków, z drugiej zaś interpretować jak początek dyskontowania spodziewanej poprawy koniunktury, pod warunkiem scenariusza krótkiego okresu trwania stagflacji lub recesji. Negatywny obraz rysuje się z obserwacji sytuacji na rynku długu. Rentowność amerykańskich obligacji skarbowych wciąż idzie w dół.