W tym tygodniu rozpoczyna się okres ogłaszania wyników za 3 kwartał w USA. We wtorek będzie to PepsiCo, ale prawdziwie istotne dla rynku dane zaczną spływać od piątku. Wtedy, przed sesją (w Nowym Jorku rzecz jasna) wyniki zaczną podawać największe amerykańskie instytucje finansowe: BlackRock, Citigroup, JP Morgan. Ich przychody i zyski będą determinować oczekiwania rynku co do kolejnych danych. 

Przez ostatnie tygodnie kierunki ruchu na giełdach wyznaczały z jednej strony dane o inflacji, a z drugiej decyzje i komunikaty władz monetarnych, głównie EBC i FED. Rynki finansowe były pod presją twardej retoryki władz monetarnych, które podkreślały determinację w walce z inflacją, nawet kosztem długiego okresu podwyższonych stóp procentowych i silnego schłodzenia gospodarki. Zmianę podejścia inwestorów – przynajmniej na jakiś czas – może sygnalizować przebieg piątkowej sesji w Nowym Jorku. Początkowo indeksy notowały spadki, co było oczekiwaną konsekwencją dużo lepszych od oczekiwań, danych z amerykańskiego rynku pracy, które w oczywisty sposób zwiększają prawdopodobieństwo kolejnej podwyżki stóp procentowych przez FED i wydłużają oczekiwany okres podwyższonych stóp. Kolejne godziny przyniosły jednak solidne zwyżki. S&P urósł o 1,18%, czyli najmocniej od końca sierpnia, z kolei wzrost NASDAQ100 o 1,7% był najmocniejszy od 28 lipca. Wydaje się, że inwestorzy amerykańscy uznali, że ostatnie dwa miesiące wystarczająco zdyskontowały twardą politykę władz monetarnych. Teraz zaczyna się gra pod to co dla giełd jest tak naprawdę najistotniejsze , czyli pod wyniki spółek. Konsensus prognoz jest na 3 kwartał na poziomie wyników z ubiegłego roku. Z kolei napływające lepsze dane z gospodarki,  w tym piątkowe bardzo dobre z rynku pracy – sugerują, że przy stosunkowo nisko postawionej poprzeczce, za Q3 indeks zaskoczeń może przyjemnie „rozczarować” akcjonariuszy amerykańskich spółek. Zobaczymy, czy ich wyprzedzające, piątkowe zakupy, nie były falstartem.