To, co obserwujemy od kilku dni na światowych rynkach finansowych bez wątpienia zasługuje na miano paniki. Powód oczywisty to strach przed konsekwencjami rozszerzającej się epidemii koronawirusa. Powód mniej dotąd oczywisty, czyli obawy przed spowolnieniem globalnej gospodarki, zyskał w tym kontekście szczególnej ostrości. W świecie powszechnej, panicznej wyprzedaży, zdarzają się też zjawiska nietypowe, które trudno przypisać jedynie przesłankom fundamentalnym, czy racjonalnym. Jednym z przykładów takiego zjawiska było wtorkowe tąpnięcie notowań złota o 1,5 proc., podczas gdy od kilkunastu dni mieliśmy do czynienia z szałem zakupów kruszcu. Wygląda na to, że część inwestorów zdecydowała się jednak na realizację zysków, choć wszystko wskazuje na to, że cenom złota w dłuższym okresie spadkowa tendencja nie grozi. To również swego rodzaju przejaw paniki, opierający się prawdopodobnie na założeniu, że w takich warunkach nie ma bezpiecznych przystani i najlepiej trzymać gotówkę.
Na naszym podwórku ciekawym przykładem panicznej realizacji zysków, wywołanej pretekstem, jakim jest epidemia, jest sektor gier komputerowych. WIG Games, niekwestionowany lider, wręcz gwiazda naszego niezbyt silnego rynku, w ciągu ostatnich trzech dni traci ponad 11 proc., zaliczając najmocniejszą korektę w trwającym od kilkunastu miesięcy silnym trendzie wzrostowym. Poza realizacją niemałych zysków, można też w tym przypadku mówić o otrzeźwieniu inwestorów, akceptujących do tej pory w wielu przypadkach zdecydowanie przeszacowane wyceny gamingowych spółek. Epidemia sektorowi gier, w sensie fundamentalnym, nie powinna zaszkodzić, ale w tym przypadku stanowi paradoksalnie „ozdrowieńczy” dla wycen impuls, co z długofalowego punktu widzenia będzie mieć pozytywne konsekwencje. A atmosfera paniki, jak zwykle dla części inwestorów stanowi doskonałą okazję do zakupów i przebudowy portfela.