Niewielka korekta na Wall Street oraz nieco bardziej wyraźne umocnienie się dolara, będące wynikiem jastrzębich tonów, dostrzeżonych w ostatnim posiedzeniu rezerwy federalnej, chyba lekko zaniepokoiły część przedstawicieli amerykańskich władz monetarnych. Dość szybko bowiem pojawiły się wypowiedzi łagodzące zaniepokojenie inwestorów możliwością wcześniejszej niż się spodziewano, normalizacji polityki pieniężnej. Wystarczył ledwie 2 proc. spadek S&P500 oraz wzrost Dollar Index do poziomu najwyższego od początku kwietnia, by nawet sam Jerome Powell błysnął optymizmem w kwestii perspektyw koniunktury gospodarczej, a jednocześnie potwierdził swoje przekonanie, że silniejszy niż oczekiwano wzrost inflacji jest zjawiskiem przejściowym. Jeśli dodamy do tego fakt, że osiągnięcie stanu pełnego zatrudnienia zajmie jeszcze sporo czasu, inwestorzy doszli do wniosku, że nie muszą się spieszyć z przystosowywaniem swoich portfeli do zmian związanych z zaostrzaniem warunków monetarnych.
Po wtorkowym wystąpieniu szefa Fed przed Izbą Reprezentantów, indeksy na nowojorskim parkiecie zwyżkowały po kilka dziesiątych procent, a Nasdaq Composite ustanowił historyczny rekord. Także dolar nieco się osłabił, dając nadzieję na poprawę sytuacji na rynkach wschodzących. MSCI Emerging Markets co prawda we wtorek kontynuował jeszcze spadkową korektę, w wyniku której stracił łącznie ponad 3 proc., ale można się spodziewać, że potencjał do zniżki już się wyczerpał lub jest tego bliski. Trochę niepewności od pewnego czasu generują zapowiedzi i decyzje chińskich władz, mające na celu ograniczenie wzrostowej tendencji na rynkach surowcowych, a w szczególności metali przemysłowych. Deklaracje o rozpoczęciu interwencyjnej sprzedaży części rezerw, schłodziły nastroje na giełdach towarowych.