Koniec wakacji przyniósł dość nieoczekiwanie pogorszenie nastrojów na warszawskim parkiecie. Oczywiście po długim okresie zwyżek, spadkowej korekty należało się spodziewać, ale raczej z innego kierunku. To indeksy na głównych światowych giełdach zdają się być tak „napompowane”, że tylko patrzeć, gdy ujdzie z nich trochę powietrza. Tymczasem przy kontynuacji optymizmu w otoczeniu, to w Warszawie mamy do czynienia z osłabieniem, choć indeks naszych największych spółek skalą wcześniejszych wzrostów bynajmniej się nie wyróżniał. Co ciekawe, spadkowa fala nadeszła także w okresie dalszego osłabiania się dolara, co powinno naszemu rynkowi pomagać. Kolejna interesująca obserwacja dotyczy wzrostu obrotów, co można interpretować na kilka sposobów. Nie wydaje się, by oznaczało to ewakuację inwestorów zagranicznych z GPW, choć czasem koniec miesiąca przynosi przetasowania w ich portfelach. Dowodem na to jest zwiększona aktywność na ostatniej sierpniowej sesji. Można się domyślać, że to raczej rodzime fundusze, prawdopodobnie emerytalne, postanowiły nieco odchudzić swoje portfele, w oczekiwaniu na korektę na rynkach światowych. Tę tezę może potwierdzać fakt, że wyprzedaż miała miejsce nie tylko w przypadku największych firm, ale objęła także segment małych i średnich spółek. Skala naszej korekty jest na razie dość umiarkowana i nadal znajdujemy się w ramach kilkumiesięcznej tendencji bocznej, ale należy bacznie obserwować wydarzenia w naszym otoczeniu. Skoro GPW już teraz sygnalizuje słabość, może się ona pogłębić w czasie, gdy spadki zagoszczą na głównych parkietach. A taki moment z pewnością nastąpi. Zapewne będzie to dobry czas na przebudowę portfela i dokupienie taniej akcji spółek, których kursy w ostatnich tygodniach być może poszły trochę za wysoko, a jednocześnie charakteryzują się solidnymi fundamentami.