Czerwcowe posiedzenie Fed częściowo tylko częściowo dostarczyło informacji dotyczących przyszłego kształtowania się amerykańskiej polityki pieniężnej. To wciąż kwestia najważniejsza dla rozwoju sytuacji na rynkach finansowych. Z przekazu rezerwy federalnej wynika, że obniżka stóp procentowych w tym roku nadal jest możliwa. Jednak Jerome Powell nie przesądza sprawy, deklarując, że nie ma jednoznacznego scenariusza w kwestii zmian kosztu pieniądza, podkreślając że wszystko zależeć będzie od napływających danych, a decyzje podejmowane będą na bieżąco. Nadal bowiem nie ma pewności, że inflacja została okiełznana na tyle, by mieć pewność, że wkrótce zbliży się do założonego celu. Zwrócił też uwagę, że przebieg procesu dezinflacji nie będzie jedyną przesłanką do działań Fed, a w grę wchodzić mogą dane makroekonomiczne, bowiem perspektywy gospodarcze nadal są niepewne. Jednocześnie z projekcji prezentowanych przez przedstawicieli komitetu otwartego rynku wynika, że w przyszłym roku można spodziewać się obniżenia stóp procentowych o 100 punktów bazowych. Oczywiście wszystko może się jednak zmienić, ale w dłuższej perspektywie kierunek jest jasny. Pierwsze reakcje rynków finansowych po czerwcowym posiedzeniu nie są jednoznaczne i warto obserwować dalszy rozwój wydarzeń. W pierwszym momencie dolar uległ wyraźnemu osłabieniu, ale w czwartkowy poranek ruch ten został nieco skorygowany. Podobnie było na rynku długu, gdzie początkowo rentowność amerykańskich obligacji poszła mocniej w dół, w przypadku papierów dziesięcioletnich zbliżając się do 4,25 proc., by w niedługim czasie wrócić nieco powyżej 4,3 proc. Niejednoznaczne było także zachowanie Wall Street. S&P500 i Nasdaq poszły co prawda zdecydowanie w górę, ustanawiając nowe historyczne rekordy, ale na zamknięciu notowań były niżej niż w trakcie sesji. Dow Jones kończył środowy handel na niewielkim minusie. To potwierdza nasze założenie, że z wyciąganiem dalej idących wniosków warto jeszcze nieco się wstrzymać, choć perspektywy dla giełd pozostają optymistyczne.