Hossa na rynku obligacji skarbowych trwa już od ładnych kilku miesięcy, a konkretnie od listopada ubiegłego roku, czyli od momentu, gdy Jerome Powell zasygnalizował możliwość zastopowania cyklu zaostrzania polityki pieniężnej przez Fed. Ta dość zaskakująca zmiana nastawienia spowodowała silną reakcję inwestorów. W pierwszym momencie Wall Street wpadła w panikę, a S&P500 w ciągu niecałych dwóch miesięcy stracił ponad 16 proc., by później płynnie przejść do kontynuacji tendencji wzrostowej, trwającej do końca lipca, której efektem była seria rekordów wszechczasów z apogeum na poziomie 3025 punktów. W tym samym czasie mieliśmy do czynienia z nie mniej spektakularną hossą na rynku długu. Rentowność amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych od listopada 2018 r. do końca czerwca 2019 r. obniżyła się z niemal 3,34 do 2,05 proc., czyli o ponad jedną trzecią. Tak znaczący ruch można jednak racjonalnie uzasadnić zmianą kierunku polityki pieniężnej rezerwy federalnej, obawami o perspektywy globalnej gospodarki, jak i rosnącą awersją do ryzyka, wynikającą głównie z agresywnych działań Donalda Trumpa, zarówno w sferze polityki, jak i gospodarki. Jednak to, co dzieje się na rynku długu w ostatnim czasie, ma charakter szaleńczego rajdu. Rentowność amerykańskich dziesięciolatek w miniony wtorek zbliżyła się do 1,6 proc., a więc do poziomu najniższego od prawie trzech lat, a jednocześnie najniższego w historii. Rentowność analogicznych papierów niemieckich już od dłuższego czasu bije rekordy, schodząc do minus 0,6 proc. Wartość obligacji o ujemnej rentowności szacuje się w skali globalnej już na ponad 15 bln dolarów. W okolice zerowej rentowności zmierzają uznawane jeszcze nie tak dawno za obarczone bardzo dużym ryzykiem obligacje portugalskie i hiszpańskie, za które jeszcze nigdy w historii inwestorzy nie byli skłonni płacić tak wysokich cen jak obecnie. Tak dużej dynamiki wzrostu cen na rynku obligacji skarbowych jest nie do utrzymania na dłuższą metę i już wkrótce można się spodziewać przynajmniej odreagowania tej tendencji. To, co obserwujemy już od kilku miesięcy potwierdza banalną, ale jednak często niedocenianą zasadę, zgodnie z którą dobrze zdywersyfikowany portfel jest najlepszym rozwiązaniem dla każdego inwestora. Okazuje się również, że w sprzyjających okolicznościach na obligacjach można zarobić kilka „dużych” procent, a czasem owe okoliczności pojawiają się niespodziewanie.