Trwający od ponad tygodnia wzrost cen amerykańskich obligacji skarbowych, powodujący spadek ich rentowności, wyraźnie zaszkodził rynkom akcji, choć należy zwrócić uwagę, że nie wszystkim. Indeksy na Wall Street nadal biją historyczne rekordy, choć odbywa się to bez oznak euforii, a jeszcze kilka dni temu można było wręcz obserwować sygnały słabnięcia wzrostowego impetu. Zdecydowaną spadkową korektę mamy z kolei na rynkach wschodzących. MSCI Emerging Markets od 7 do 13 listopada zniżkował o 3 proc. i choć w ostatnich dniach lekko odbija, to nastroje wciąż nie są najlepsze. Wszystko więc wskazuje, że powodem rosnącego zainteresowania obligacjami jest powracająca awersja do ryzyka, a teza ta częściowo znajduje potwierdzenie w zachowaniu się złota, którego notowania również ostatnio idą w górę.
Słabość rynków wschodzących może być częściowo związana z napięciami w kolejnych krajach Ameryki Południowej, ale wydaje się, że przyczyny są głębsze. Emerging markets korzystały z łagodzenia polityki pieniężnej przez Fed. Skoro zaś rezerwa federalna ogłosiła przerwę w obniżaniu stóp procentowych, pogorszenie nastrojów jest dość zrozumiałe, nawet mimo faktu, że dolar ulega osłabieniu, co zwykle na emerging markets przyjmowane jest z entuzjazmem. Na razie nie pomaga im informacja o obniżeniu po raz pierwszy od kilku lat przez chiński bank centralny oprocentowania operacji otwartego rynku, co można uznać za wyraźny sygnał powrotu do luźniejszej polityki monetarnej w Państwie Środka. Co prawda po tej decyzji indeksy na giełdzie w Szanghaju poszły w górę, ale nadal widoczna jest przewaga obaw związanych z pogarszającą się sytuacją makroekonomiczną oraz niepewnością dotyczącą amerykańsko-chińskich negocjacji handlowych. Oba te czynniki mogą niekorzystnie oddziaływać także na sytuację na pozostałych rynkach wschodzących, co widać również na warszawskim parkiecie, na którym WIG20 od kilku dni traci na wartości. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na poniedziałkowe nadspodziewanie dobre zachowanie wskaźnika średnich spółek, który po słabszym okresie, zwyżkował aż o 1,4 proc., zbliżając się do 3800 punktów, czyli poziomu ważnego z technicznego punktu widzenia. Jego pokonanie mogłoby być sygnałem rozpoczęcia kolejnej fazy ruchu mWIG40 w górę.