Choć niekorzystnych dla rynku akcji czynników nie brakuje, to ostatnio największy niepokój inwestorów powoduje rozwój sytuacji na rynku długu. Chodzi przede wszystkim o amerykańskie obligacje. Rentowność papierów dziesięcioletnich kilka dni temu zbliżała się do 1,9 proc. Biorąc pod uwagę szacowany docelowy poziom stóp procentowych w zapowiedzianym cyklu normalizacji polityki pieniężnej przez Fed, tendencja wzrostowa na tych papierach powinna dobiegać końca. Jeśli jednak skonfrontować rentowność dziesięciolatek z poziomem inflacji, to trudno się dziwić, że ich wyprzedaż może jeszcze potrwać. O ile jeszcze do niedawna giełdy nie reagowały na wzrost rentowności, to od początku roku negatywny wpływ jest wyraźnie widoczny. Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której trwa wyprzedaż obligacji, wciąż przynoszących realnie ujemną rentowność, z jednoczesnym początkiem na razie w miarę łagodnej ewakuacji z rynku akcji. Ta tendencja może utrzymywać się przez kilka miesięcy, choć w tym czasie oczywiście możemy być świadkami licznych zwrotów sytuacji. Trwała zmiana na rynku długu może nastąpić albo wraz z wygasaniem dynamiki inflacji, albo w reakcji na osłabienie tempa wzrostu gospodarczego. Wystąpienie obu tych zjawisk jest bardzo prawdopodobne, a konsekwencją byłoby zmniejszenie presji na rezerwę federalną, a być może nawet przerwę w procesie normalizacji przez nią polityki pieniężnej. Realizacja scenariusza zakładającego spowolnienie wzrostu gospodarczego, pogarszałoby perspektywy dla rynku akcji. Trudno jednak zakładać, że miałoby dojść do poważniejszych perturbacji, a tym bardziej bessy. Akcje z pewnością nadal będą niezbędnym składnikiem portfela, ale należy też zadbać o jego odpowiednią dywersyfikację, dostrzegając też ewentualny potencjał tkwiący w obligacjach. Część ekspertów już teraz zwraca uwagę na rosnącą, wraz ze spadkiem cen, atrakcyjność papierów dłużnych. W polskich warunkach nadal jednak trwa dość intensywne wycofywanie kapitałów z funduszy dłużnych przez klientów rozczarowanych stratami ponoszonymi na uznawanych za bezpieczne instrumentach. Kierowanie się historycznymi stopami zwrotu najczęściej jednak nie prowadzi do racjonalnych decyzji. Warto wybiegać myślami w przyszłość, przewidując nadchodzące tendencje. O ile w Stanach Zjednoczonych cykl podwyżek stóp jeszcze się nie zaczął, to w Polsce jest już na dość zaawansowanym etapie i w najbliższych miesiącach należy liczyć się z możliwością jego wyhamowania, a w drugiej połowie roku być może nawet zakończenia.