Na rynkach finansowych wciąż nie brakuje różnego rodzaju obaw, poczynając od tych dotyczących globalnej gospodarki, poprzez kwestię Brexitu i relacji między USA a Chinami, po konflikty geopolityczne. Jak dotąd w żadnym z tych obszarów nie pojawiły się konkretne rozstrzygnięcia, w większości są one odraczane w czasie, a w części (geopolityka) pojawiają się nowe ogniska zapalne. Tymczasem inwestorzy giełdowi zdają się nie bardzo tym wszystkim przejmować. Mimo rozlicznych kłopotów, w tym przede wszystkim wyraźnego osłabienia gospodarki, niemiecki DAX od początku roku rośnie już o 10 proc., a w ostatnim czasie dynamicznie pokonał 11 500 punktów, wychodząc na poziom najwyższy od października ubiegłego roku. Do odrobienia ubiegłorocznych strat wciąż jeszcze daleko, ale gdyby okazało się, że pogorszenie koniunktury nie będzie zbyt głębokie, droga do kontynuacji wzrostów byłaby otwarta. Być może DAX taki scenariusz zaczął już dyskontować, podobnie jak w ubiegłym roku dyskontował spowolnienie. Z kolei w gospodarce amerykańskiej sygnały pogarszania się koniunktury są jeszcze zbyt słabe, by popsuć nastroje na Wall Street. S&P500 zwyżkuje od początku roku o prawie 12 proc. i walczy o przełamanie 2800 punktów , co mogłoby otworzyć drogę do ruchu w kierunku historycznego rekordu, do którego brakuje zaledwie 4,5 proc. Czy tak wygląda rynek, spodziewający się poważnego spowolnienia w gospodarce? Makroekonomiczne cykle są nieubłagane, więc należy się liczyć z nadejściem słabszej koniunktury, ale obawy te mogą stać się realne dopiero za kilkanaście miesięcy. Na razie na głównych giełdach przeważa optymizm, a na rynkach wschodzących nastroje także są dobre i dopiero poważniejsze perturbacje mogłyby ten stan rzeczy trwale zmienić. Spadkowa korekta wcale nie byłaby jednak obecnie niespodzianką i mogłaby stanowić dobrą okazję do uzupełnienia portfela..