Wakacje nie tylko nie osłabiły handlu na rynkach finansowych, ale wręcz nastroje robią się coraz bardziej gorące. Co więcej, optymizm, a nawet oznaki euforii, wyraźnie widoczne są w przypadku większości rynków i instrumentów finansowych. Wszystko wskazuje na to, że niedźwiedzie spokojnie wypoczywają, oczekując bardziej dla nich sprzyjających okoliczności. Niewykluczone, że po powrocie z urlopu dadzą o sobie znać, ale na razie byki korzystają z okazji pełnymi garściami. Choć nie skończyła się jeszcze pierwsza połowa sierpnia, a Dow Jones już zwyżkuje o ponad 5 proc., najmocniej od czasu kwietniowego odreagowania wirusowego tąpnięcia. Z nieco mniejszym impetem w ostatnich dniach idzie w górę S&P500, a Nasdaq Composite nawet poddaje się symbolicznej korekcie, przypominając, że hossa nie może trwać wiecznie. Bardzo dobrze radzą sobie także główne parkiety europejskiej, zwyżkując od początku sierpnia po ponad 5 proc., a przy tym warto podkreślić, że dobra passa trwa w ich przypadku już od pięciu miesięcy. Światowym liderom nie ustępuje także WIG20, rosnąc w tym miesiącu również o 5 proc., próbując wyrwać się górą z trwającego od początku czerwca trendu bocznego. Nieco słabiej, bo po ponad 3 proc. zwyżkują indeksy naszych małych i średnich firm. Tu należy zwrócić uwagę na zwiększające się ryzyko korekty spadkowej w przypadku najbardziej „rozgrzanych” walorów, głównie przedstawicieli szeroko pojętego sektora biotechnologicznego i farmaceutycznego, korzystających z pandemii. Realizacja zysków widoczna jest również w przypadku wielu innych małych spółek, a na NewConnect często przybiera dość dramatyczną skalę. Niemniej jednak ryzykowane inwestycje są wciąż bardzo modne i cieszą się powodzeniem inwestorów, szukających wyższych zysków.
Gracze nie stronią jednak także od instrumentów uznawanych za bezpieczne. Najbardziej spektakularnym przykładem jest tu złoto. Choć jego notowania rekordowy poziom osiągnęły już w lipcu, to sierpień wywindował je zdecydowanie powyżej 2000 dolarów za uncję. Widoczne obecnie spadki są prawdopodobnie jedynie chwilową realizacją zysków i rajd wkrótce będzie kontynuowany. Co do przyszłej sytuacji na rynku długu, perspektywy nie są już tak jednoznaczne, a skala potencjalnego zarobku wydaje się mocno ograniczone. Jednak i to nie przeszkadza rosnąć cenom obligacji skarbowych. W pierwszych dniach sierpnia rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich spadła w okolice 0,5 proc., czyli poziomu najniższego w historii.
Warto podkreślić, że sytuacja, w której mamy do czynienia z hossą na niemal wszystkich instrumentach finansowych nie jest sytuacją naturalną i na dłuższą metę jest nie do utrzymania. Na razie podtrzymuje ją napływ pieniędzy ze strony rządów i banków centralnych na niespotykaną dotąd skalę, ale należy się liczyć z nadejściem czasów, w których konieczne będzie dokonywanie wyboru instrumentów oraz struktury portfeli. I należy pamiętać, że niedźwiedzie kiedyś wrócą z wakacji.