Stopniowe odrażanie kolejnych segmentów gospodarek w różnych krajach świata jest faktem. Jednak faktem jest również to, że na powrót dobrej koniunktury trzeba będzie jeszcze sporo poczekać. Napływające w ostatnich tygodniach pokazują, że sytuacja jest w wielu dziedzinach jest wręcz dramatycznie zła, a kolejne informacje mogą być jeszcze gorsze. Na tym tle indeksy giełdowe zachowują się podejrzanie dobrze. W ostatnich dniach indeksy na Wall Street zyskiwały po około 3 proc. To zasługa wiary w zdolność do szybkiego odradzania się amerykańskiej gospodarki, ale także zapewnień Jerome Powella, że Fed zrobi wszystko, by zapewnić powrót do normalności, również na rynku pracy, który bardzo mocno ucierpiał w związku z pandemią. Niemal o euforii można mówić patrząc na sytuację na głównych parkietach naszego kontynentu. DAX do czwartku zwyżkował aż o prawie 6 proc., najmocniej od kilku tygodni. Trudno zgadnąć, czym tak mocny ruch był spowodowany, bowiem zarówno gospodarka niemiecka, jak i pozostałych krajów strefy euro, nie wykazują sygnałów ożywienia. Niewielkie wzrosty wartości wskaźników PMI w kwietniu nie są raczej wystarczającym argumentem do optymizmu, bowiem nadal są mocno poniżej poziomu oznaczającego poprawę koniunktury. Ta ostatnia wciąż się pogarsza, choć w nieco mniejszym stopniu. Można to traktować jako pocieszenie, ale chyba nie zasługujące na 6 proc. wzrosty na giełdach. Z optymizmem nie należy więc raczej przesadzać,, bowiem możemy mieć jeszcze do czynienia z falą spadkową. Wato więc pamiętać o części portfela, która pozwoli w dobrej formie przetrwać ewentualną przecenę na rynku akcji.
Na warszawskim parkiecie sytuacji wygląda nieco odmiennie. Choć prognozy dla polskiej gospodarki są relatywnie bardzo optymistyczne, na tle spodziewanej ostrej recesji w większości państw Unii Europejskiej, to przy Książęcej żadnej euforii nie widać. Indeksy poruszają się w bok, a chlubnym wyjątkiem jest segment najmniejszych firm. Z kolei widać, że wyceny naszego rynku akcji są na poziomie najniższym od ćwierć wieku, przypominając połowę lat dziewięćdziesiątych. Takie okazje, jak widać, nie zdarzają się zbyt często.