Rozwój sytuacji na amerykańskim rynku technologicznym niepokoi coraz bardziej. I nie chodzi tu jedynie o sięgające 2,5 proc. poniedziałkowe tąpnięcie. Mimo generalnie dobrych wyników, raportowanych przez większość wiodących firm tego sektora, fala spadkowa trwa już od końca kwietnia, a jej skala wynosi 4 proc. Mało tego, na przestrzeni ostatnich miesięcy to już druga taka korekta. Ta z lutego i marca zabrała Nasdaq Composite ponad 10 proc. Warto więc obserwować rozwój sytuacji w najbliższych dniach. Jednak niezależnie od tego, analitycy techniczni zobaczą na wykresie tego indeksu wyraźną formację podwójnego szczytu, która z pewnością optymizmem nie napawa. Można pocieszać się tym, że pozostałe wskaźniki na Wall Street, a w szczególności przemysłowy Dow Jones, radzą sobie o wiele lepiej i ustanawiają kolejne historyczne rekordy. To może potwierdzać coraz bardziej popularną tezę o rotacji kapitału od spółek wzrostowych do wartościowych, co oznaczałoby jedynie potrzebę przebudowy portfeli, zgodnie z tą tendencją, a nie ewakuację z rynku akcji. Nie należy jednak zapominać, że kilka dużych firm technologicznych wchodzi także w skład Dow Jones’a, a tym bardziej S&P500. I te indeksy mogą więc znaleźć się wkrótce pod większą presją. Złe nastroje szybko przeniosły się między innymi do Japonii, gdzie wtorkowa sesja przyniosła spadek Nikkei sięgający 3 proc., a kontrakty na główne indeksy europejskie zapowiadały sporą przecenę także na naszym kontynencie.

Należy mieć jednak na uwadze, że większość pozostałych czynników, zarówno fundamentalnych, na poziomie spółek, jak i makroekonomicznym oraz polityk pieniężnej i fiskalnej, zdecydowanie przemawia za kontynuacją wzrostów na giełdach. Korekcyjne spadki powinny więc raczej być traktowane jako inwestycyjna okazja, łącząca się z modyfikacją portfela.