Choć drugi tydzień sierpnia przynosi przewagę zwyżek na giełdach, to jednak chwilami optymizm ustępuje miejsca obawom o trwałość wzrostowej tendencji. Indeksy i ceny sporej części akcji zaszły już tak wysoko, że można się spodziewać spadkowej korekty, choć zmiana głównego trendu raczej nam nie grozi. Powoli dochodzi też do różnicowania się sytuacji w poszczególnych segmentach rynku finansowego. O ile jeszcze do niedawna „wszystko rosło”, poza dolarem, o tyle w ostatnich dniach jest już więcej zmian. Przede wszystkim zwraca uwagę dynamiczna spadkowa korekta notowań złota. Do piątkowego południa cena kruszcu zniżkowała o ponad 4 proc., a w środę chwilami spadała w okolice 1865 dolarów za uncję, czym część inwestorów mogła czuć się zszokowana. Podobnie działo się na rynku amerykańskiego długu, gdzie rentowność papierów dziesięcioletnich, która zaledwie kilka dni temu notowała historyczne minima, schodząc w okolice 0,5 proc., w czwartek podskoczyła do ponad 0,7 proc.
Jak sygnalizowaliśmy już wcześniej, sytuacja w której rosną notowania niemal wszystkich instrumentów finansowych jest na dłuższą metę nie do utrzymania i wszystko wskazuje, że proces „normalizacji” właśnie się rozpoczął. Warto więc uważnie obserwować jego przebieg i starać się odczytywać przyszłe tendencje, a w ślad za ich krystalizowaniem się, przebudowywać portfele, dbając o odpowiednią ich dywersyfikację. O ile nie pojawią się w najbliższym czasie jakieś przełomowe dane lub wydarzenia, wiele może zależeć od zachowania się dolara. Amerykańska waluta wciąż trzyma się na poziomie najniższym o dwóch lat, ale widać też próby jej wzrostowego odreagowania. I prawdopodobnie one są powodem zwiększonej nerwowości na rynkach finansowych. Słabość dolara w dłuższym horyzoncie byłaby wszystkim na rękę.