Niepokojące informacje o pojawieniu się w Wielkiej Brytanii mutacji koronawirusa, który rozprzestrzenia się znacznie bardziej agresywnie niż jego pierwotna wersja, spowodowała zdecydowane pogorszenie się nastrojów na rynkach finansowych, a miejscami doprowadziła wręcz do sytuacji zbliżonej do paniki. Część indeksów giełd naszego kontynentu w poniedziałek zniżkowała nawet po ponad 3 proc. Paradoksalnie, nieco mniejsze zniżki notowały wskaźniki w Londynie. Najmocniej ucierpiały parkiety rynków wschodzących, w tym nasz, gdzie WIG20 tracił niemal 3,3 proc. O prawie 5 proc. w dół szedł także rosyjski RTS, a w Grecji spadek sięgał prawie 4 proc. O niemal 3 proc. zniżkował indeks giełdy we Frankfurcie. Pogorszenie się nastrojów przeniosło się także za ocean, ale na Wall Street skala spadków indeksów sięgała zaledwie kilku dziesiątych procent. Skutkiem negatywnych informacji było także umocnienie się dolara, co dodatkowo niekorzystnie oddziałuje na sytuację na emerging markets.
Informacje o zmutowanym wirusie pojawiły się nieoczekiwanie, akurat w momencie, gdy spora część pozostałych czynników, jak choćby porozumienie dotyczące amerykańskiego pakietu wsparcia dla gospodarki i konsumentów, zaczęła przemawiać za wzrostem optymizmu. Końcówka roku, do której pozostało już tylko zaledwie kilka sesji, może więc upływać w atmosferze podwyższonej nerwowości i zmienności. Nie należy jednak raczej zbytnio ulegać emocjom, a bardziej starać się wyszukiwać okazje do tańszych zakupów, gdyż fala paniki powoduje, że przecena obejmuje także bardzo solidne walory, także spółek, które na nasilającej się pandemii zyskują.