Umacniający się od końca lutego dolar wyraźnie niekorzystnie wpływa na sytuację na rynkach wschodzących. Indeks amerykańskiej waluty wzrósł w ciągu niespełna trzech miesięcy o 3,5 proc. i obecnie znajduje się blisko najwyższego w tym roku poziomu. W początkowej fazie tego ruchu rynki wschodzące radziły sobie jeszcze całkiem dobrze. Wówczas jeszcze działał optymizm po zmianie nastawienia Fed do swej polityki pieniężnej i przekonanie, że dolar w końcu będzie słabszy. W połowie kwietnia, gdy „zielony” wciąż zyskiwał na wartości, na rynkach wschodzących nastąpił wyraźny zwrot. Od tego czasu MSCI Emerging Markets stracił już ponad 10 proc. O tyle samo w dół poszedł też indeks naszych największych spółek, a więc nie ma tu mowy o nadzwyczajnej względnej słabości WIG20.
Zachowanie dolara trudno określić mianem nietypowego. Faktem jest, że wstrzymanie się rezerwy federalnej z podwyżkami stóp procentowych i zapowiedź zakończenia procesu redukcji sumy bilansowej Fed, powinno osłabiać amerykańską walutę. Jednak w przeciwnym kierunku działa zwiększony poziom ryzyka na rynkach finansowych, związany między innymi z kolejnym etapem eskalacji amerykańsko-chińskiej wojny handlowej oraz wynikającymi z tego obawami o perspektywy globalnej gospodarki. Dolar po raz kolejny okazuje się najbardziej pożądaną „bezpieczną przystanią” w niepewnych czasach, a z przekonaniami inwestorów w tej kwestii trudno dyskutować. Można jednak liczyć na to, że w dłuższym horyzoncie, po złagodzeniu napięć, dolar osłabnie, otwierając drogę do poprawy nastrojów na rynkach wschodzących.