Warszawski Indeks Giełdowy stracił w piątek 3,89% i był to jego najgorszy wynik od początku kwietnia, czyli szoku spowodowanego ogromnymi stawkami celnymi zaproponowanymi przez Donalda Trumpa praktycznie wszystkim państwom eksportującym swoje towary do USA. Tym razem ponownie niespodziankę zgotowali nam politycy, chociaż uderzenie przyszło z naszego własnego podwórka. W efekcie, ten – do czwartku – całkiem nieźle wyglądający tydzień zakończył się solidną zniżką i kolejny raz pod rząd, Polska giełda reprezentowana przez MSCI Poland, z tygodniową stratą na poziomie 3,2%, znalazła się na ostatnim miejscu na świecie. Ponownie, przy rosnących indeksach zarówno w USA jaki i krajach naszego regionu. Powodem gwałtownego załamania naszego rynku była oczywiście, opublikowana w czwartkowy wieczór, zapowiedź Ministerstwa Finansów, planującego solidną, chociaż w znacznym zakresie tylko czasową podwyżkę CIT dla banków już od 2026 roku. WIG_Banki stracił w efekcie w piątek ponad 10% swojej wartości, co oznacza, że w trakcie jednej sesji wartość instytucji finansowych spadła o ok. 35 mld PLN. Proponowane podniesienie podatku CIT do 30% w 2026 roku, 26% w 2027 i 23% w kolejnych latach, zgodnie z prognozą Ministra Finansów powinna przynieść około 20 mld zł dodatkowych wpływów podatkowych przez najbliższe 10 lat (w tym najwięcej, bo ok. 1/3 tej kwoty już w roku 2026). Wydaje się więc, że reakcja inwestorów na zapowiedzi Ministerstwa była nieco przesadzona. Jeżeli jednak na piątkową paniczną wyprzedaż spojrzymy z szerszej perspektywy, to widzimy raczej początek głębszej korekty, a nie okazje do tanich zakupów. Po pierwsze mamy silny rynek byka, który trwa nieprzerwanie od końca ubiegłego roku. Jest to rynek, napędzany praktycznie wyłącznie pieniędzmi inwestorów zagranicznych (polskie fundusze akcji notują od początku roku systematyczne odpływy). WIG _Banki od początku roku (nawet pomimo piątkowego załamania) notuje prawie 40% zwyżkę. Banki to też największy i najpłynniejszy sektor naszego rynku, bez którego trudno wyobrazić sobie dalsze wzrosty indeksów. Po drugie odsuwa się w coraz dalszą przyszłość kwestia podpisania porozumienia pokojowego pomiędzy Ukrainą, a Rosją, a to właśnie nadzieja na szybkie zamknięcie konfliktu napędzała wzrosty na GPW w pierwszej połowie sierpnia. Co istotne, odpływowi kapitału z naszego parkietu, towarzyszyły dobre nastroje i napływy środków na najważniejszych światowych rynkach . Inwestorom spodobały się gołębie zapowiedzi Powella podczas piątkowego Jackson Hole, który niejako potwierdził wrześniowe obniżki stóp w USA, dodatkowo mieliśmy niezłe sierpniowe odczyty PMI z amerykańskiej i europejskich gospodarek. Postawiłbym więc tezę, że najnowsze działania Ministra Domańskiego mogą stać się zapalnikiem korekty na GPW i sierpień może być pierwszym w tym roku miesiącem spadku indeksów. Zapowiedzi dodatkowych obciążeń nakładanych na spółki publiczne, to nie tylko wymierne obniżenie dywidend, to również, a może przede wszystkim, ogromy wzrost ryzyka inwestycyjnego związanego z rosnącą niepewnością otoczenia regulacyjnego. Można to porównać, chociaż oczywiście w mikroskali, do gwałtownego odwrotu od rynku amerykańskiego w pierwszej połowie tego roku, co było spowodowane nie tylko zapowiedziami wyższych ceł, ale głównie brakiem przewidywalności nowej administracji. Czy trwałe obniżenie udziału Polskich akcji w zagranicznych portfelach jest możliwe? Jak najbardziej, szczególnie, że przy okazji podwyżki podatku dla banków, bez większego echa na razie przeszła planowana podwyżka akcyzy na alkohol, czy wyższy podatek cukrowy (to tylko dla naszego dobra oczywiście…☺). Sytuacja budżetu w obliczu rosnących wydatków na wojsko i braku pomysłu na oszczędności, jest coraz trudniejsza, a warto pamiętać, że od przyszłego roku Polska będzie zmuszona fundować luksusowe wakacje przybyszom z Afryki, których podeśle nam Bruksela (szacowany koszt 20-30 tys. USD na osobę/rocznie). W tym kontekście czwartkowe zapowiedzi nowych podatków mogą być tylko początkiem fiskalnej ofensywy rządu. Warto w tym kontekście, aby inwestorzy przypomnieli sobie znane słowa XVIII wiecznego francuskiego polityka i socjologa Alexisa de Tocqueville: „Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy”. Aby obraz sytuacji nie był jednak tak jednoznaczny, warto uwzględnić w decyzjach możliwość weta Prezydenta, który w „Porozumieniu Toruńskim” podpisał się pod punktem: „nie podpiszę żadnej ustawy, która podnosi istniejące podatki, składki lub wprowadza nowe obciążenia fiskalne”. Potwierdzeniem tego stanowiska jest obecnie zapowiedź weta pod ustawą podnoszącą akcyzę na alkohol.