Komentarze

Powrót

Między okazją a spadającym nożem

04.09.2018

Z giełdowymi „mądrościami” jest tak, że niemal każdej odpowiada inna, mówiąca coś całkiem przeciwnego. Przykład adekwatny do sytuacji w sektorze naszych małych i średnich spółek, to „kupuj gdy leje się krew” oraz „nie łap spadającego noża”. Każdy może więc wybrać sobie tę wersję, która mu bardziej odpowiada, ale istota problemu leży w tym, że często nie wiadomo z jakim rynkowym przypadkiem mamy do czynienia i trudno podejmować decyzje, szczególnie gdy notowania spadają. A w przypadku sWIG80 spadają już od prawie półtora roku i to aż o 25 proc., spełniając tym samym umowne kryterium, uprawniające do mówienia o bessie. Indeks średnich spółek jeszcze do tego etapu nie dotarł, ale podąża podobną ścieżką. Równie trudne chwile przeżywał do niedawna WIG20, który pod koniec czerwca notował spadek sięgający 20 proc., a więc także stanął na granicy bessy. Wyszedł jednak z opresji obronną ręką, zwyżkując od tego czasu o ponad 12 proc.
Generalnie przeważa pogląd, że duże firmy radzą sobie w obecnych warunkach znacznie lepiej niż małe i średnie, które muszą się borykać z większymi problemami. Patrząc jednak na wyniki finansowe w obu grupach, tendencje są raczej podobne, czyli niezbyt optymistyczne. Tym co oba segmenty wyraźnie odróżnia, to podejście inwestorów. Wszystko wskazuje na to, że zagraniczni gracze, dominujący w sektorze naszych blue chips, postanowili skorzystać z okazji, a krajowi inwestorzy, głównie indywidualni, przeważający w segmencie małych i średnich spółek, wciąż czekają, obawiając się łapać spadającego noża.

Michał Stanek
Sprawdź naszą ofertę
Jeśli chcesz odkładać zarabiać lepiej niż na lokacie
Dowiedz się więcej