W tegorocznych komentarzach wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na znakomite zachowanie się polskiego rynku akcji. Nie był to jednak wyraz fascynacji nim, lecz bardziej dostrzeganie faktów, szczególnie dotyczących nieczęsto spotykanej siły względnej warszawskich indeksów, w porównaniu ze wskaźnikami światowych parkietów. Jeśli spojrzeć na sięgające 31-36 proc. tegoroczne zwyżki naszych głównych indeksów, można na pierwszy rzut oka mówić o euforii. Na tę nieczęsto spotykaną dynamikę wzrostów można jednak patrzeć w kategoriach konsekwencji inwestorów, którzy dostrzegli potencjał danego rynku, a także atrakcyjne wyceny akcji i wcześniejsze zapóźnienie względem globalnych tendencji. O konsekwencji świadczy czas trwania wzrostowej fali. Euforia zazwyczaj trwa krótko i szybko mija, solidny trend utrzymuje się przez dłuższy czas. Być może dotychczasowa dynamika wzrostów warszawskich indeksów jest nie od powtórzenia w drugiej części roku, to jednak nie widać przeszkód do konsekwentnej kontynuacji hossy. Na konsekwencję zaangażowania inwestorów, w dużej mierze zagranicznych, wskazuje także sytuacja na rynku walutowym. Od początku roku złoty umocnił się względem dolara o prawie 12 proc.