Gdy my będziemy świętować 3 maja, amerykańska rezerwa federalna będzie podejmować decyzję w sprawie wysokości stóp procentowych. Na razie dominuje narracja, że majowa podwyżka o 0,25 punktu zakończy cykl zaostrzania polityki pieniężnej za oceanem, bowiem perspektywa recesji w amerykańskiej gospodarce jest coraz bardziej realna. Oczywiście tamtejsze władze monetarne muszą brać taki scenariusz pod uwagę, ale należy pamiętać, że ich główny mandat to dbanie o umiarkowany poziom inflacji i stan pełnego zatrudnienia. A obecne warunki są takie, że inflacja wciąż jest mocno oddalona od celu, a sytuacja na rynku pracy nadal nie budzi niepokoju. Nie można więc wykluczyć tego, że majowa podwyżka stóp procentowych będzie ostatnią w tym cyklu. Jest oczywiste, że wysoka dynamika wzrostu cen niekorzystnie działa na różnorodne sfery zarówno dotyczące firm, jak i konsumentów, a w konsekwencji całej gospodarki. Inwestorzy z uwagą będą się więc wsłuchiwać w przekaz płynący po posiedzeniu Fed. Jeśli będzie on jastrzębi, można obawiać się pogorszenia nastrojów na giełdach, umocnienia się dolara i wzrostu rentowności obligacji skarbowych.

Uwaga, zarówno inwestorów amerykańskich, jak i polskich, będzie się także koncentrowała na publikacji wyników finansowych spółek. To one będą kształtowały tendencje nie tylko jednostkowo, ale także mogą wpływać na tendencje na całym rynku. Przed długim weekendem może więc być na rynkach finansowych dość nerwowo, co nie oznacza, że należy wykonywać nerwowe ruchy, radykalnie zmieniające strukturę portfeli, szczególnie gdy zadbało się o ich racjonalną dywersyfikację.