Po październikowej szarży niedźwiedzi, wyraźnie widocznej na niemal wszystkich światowych giełdach, pierwsze dni listopada przynoszą sygnały zmiany tej tendencji. Może to być symptom bardziej trwałej poprawy sytuacji na rynkach finansowych. Czynników ryzyka nadal nie brakuje, ale zwiększa się też liczba przesłanek przemawiających za zwyżkami. Przecena na rynkach wschodzących trwa już tak długo i jest tak znacząca, że czas już przynajmniej na wzrostowe odreagowanie. Tym bardziej, że z niewielkimi wyjątkami, sytuacja fundamentalna gospodarek krajów wchodzących w skład tej grupy jest całkiem dobra, a tempo wzrostu zdecydowanie wyższe niż w przypadku państw bardziej rozwiniętych. Na korzyść tych pierwszych przemawiają także prognozy na najbliższe lata, a także zwiększająca się dysproporcja wycen akcji. Kapitał poszukujący wyższych stóp zwrotu może wkrótce zacząć znów szukać szans na emerging markets, widząc spowolnienie w strefie euro i w Stanach Zjednoczonych. W bliższej perspektywie szansy na poprawę sytuacji na giełdach można upatrywać w możliwym przełomie w relacjach między Chinami a USA oraz prawdopodobnym odroczeniu negatywnych konsekwencji związanych z kłopotami w osiągnięciu porozumienia w sprawie Brexitu. Ewentualne problemy strefy euro z włoską polityką to jeszcze kwestia bardziej odległej przyszłości.
Także giełdowy kalendarz przemawia na korzyść byków. Końcówka roku sprzyja zwyżkom na rynku akcji. Na większości parkietów zarządzający nie mają wprawdzie większych szans na premię za wyniki, ale potentaci z Wall Street mogą chcieć powalczyć o korzystny wynik, poprawiając nastroje także na pozostałych giełdach.