Niepewność co do przyszłego rozwoju sytuacji oraz zmienność to główne zjawiska mające miejsce na rynkach finansowych nie od dziś, choć od pewnego czasu są szczególnie aktualne. „Koronne” tego przykłady to wybuch pandemii covid i wojny w Ukrainie. W obu przypadkach reakcje inwestorów były równie dynamiczne, co nieprzewidywalne. Nieprzerwanie lansujemy tezę, że nie posiadając cudownej szklanej kuli lub zdolności czytania z fusów, najlepszym lekiem dla portfeli jest dywersyfikacja. Ostatnio siłą zaskakuje nie tylko Wall Street, ale także polskie aktywa, również na tle rynków wschodzących. Od początku roku WIG20 zyskuje ponad 18 proc, a MSCI Emerging Markets jedynie 7,5 proc. W tym czasie bardziej porównywalny ze światowymi wskaźnikami, indeks naszych największych spółek wyrażony w dolarach poszedł w górę aż o ponad 31 proc., podobnie jak MSCI Poland. Pewnym zaskoczeniem, przynajmniej w początkowej fazie, mogła być trwająca od października dynamiczna tendencja osłabiania się dolara, mimo agresywnej ścieżki zaostrzania polityki monetarnej przez Fed. Jednak jeszcze większą niespodziankę sprawił złoty, którego kurs w ostatnich dniach zszedł poniżej 4 zł. Od początku roku dolar osłabił się względem naszej waluty 9,5 proc. Zadowoleni z tego mogą być Polacy wybierający się na zagraniczne eskapady, ale ci, którzy zdecydowali się wcześniej na inwestycje w aktywa denominowane w dolarach, liczą straty. Na przykład, choć notowania złota na giełdzie amerykańskiej rosną od stycznia o 7,5 proc., to dla naszego inwestora, po przeliczeniach walutowych, wartość kruszcu spadła o ponad 2,5 proc. A gdy ktoś podjął racjonalną wydawałoby się decyzję zakupu złota w szczycie paniki związanej z agresją Rosji na Ukrainę, traci 17 proc. W przypadku dywersyfikacji należy więc też brać pod uwagę ryzyko kursowe, czy uwarunkowania geograficzne. Podobnie jest w przypadku rynku papierów dłużnych. Tu akurat wojna w Ukrainie wpłynęła na ocenę polskich obligacji skarbowych nie jak bezpieczną przystań, ale wręcz jako obarczone podwyższonym ryzykiem. Dodatkowo wpływ na spadek ich cen, a więc pogorszenie się wyników funduszy, miał wyjątkowo agresywnie prowadzony proces podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Warunki i tendencje na tym rynku zaczęły ulegać radykalnej zmianie w październiku ubiegłego roku. Ceny obligacji w tym czasie znacząco poszły w górę, a w ślad za tym fundusze inwestujące w obligacje zaczęły poprawiać wyniki. Wnioski z tych obserwacji są dość oczywiste. Skoro trudno jest przewidywać przyszłe tendencje, najlepiej podzielić portfel między kilka klas aktywów i ewentualnie wraz z istotnymi zmianami warunków rynkowych, dokonywać modyfikacji jego struktury.