Bezpośrednią przyczyną poniedziałkowej silnej przeceny na rynkach akcji niemal na całym świecie, był niepokój związany z potężnie zadłużonym chińskim deweloperem Evergrande. O jego kłopotach wiadomo było jednak od dawna, a więc mówienie o nich jako jedynej przyczynie przeceny na giełdach nie wydaje się w pełni uzasadnione. Warto zwrócić uwagę, że nasilenie obaw nastąpiło niemal w przeddzień posiedzenia Fed i miało miejsce po długotrwałej fali wzrostów indeksów. Korekta była więc jak najbardziej prawdopodobna, a impuls mógł przyjść z którejkolwiek strony. Tym razem nadszedł z Chin. Jeśli dodać do tego sygnały słabnięcia dynamiki wzrostu gospodarczego w wielu krajach, w tym także w Chinach oraz zagrożenie kolejną falę pandemii, to mamy gotowy przepis na poważniejsze schłodzenie nastrojów. Nic jednak nie wskazuje na to, by długoterminowy trend wzrostowy miał się właśnie zakończyć. W trudnej sytuacji znajdują się zarówno chińskie władze, jak i amerykańska rezerwa federalna. W Państwie Środka zbliżają się ważne politycznie wydarzenia i raczej nikomu nie będzie zależało, by przebiegały one w warunkach krachu na rynku deweloperskim, tym bardziej mając na względzie wspomniane osłabienie koniunktury. W tej kwestii rozstrzygnięcia powinny być znane już w najbliższych dniach, gdy mija termin spłaty części zadłużenia przez Evergrande. Podobnie jest w przypadku Fed, który nie będzie skłonny sygnalizować zaostrzenia swej polityki w warunkach paniki na rynkach finansowych.
Dynamika poniedziałkowych spadków była znacząca, ale o wielkiej panice trudno jeszcze mówić. Może się okazać, że przecena będzie jedynie krótkotrwałym incydentem, a dla niektórych stanowiła dobrą okazję inwestycyjną.