Rozpoczęta w pierwszych dniach września spadkowa korekta wchodzi w następną fazę, na razie mniej dynamiczną niż poprzednia. O ile w przypadku pierwszej odsłony, trudno było określić przyczynę rozpoczęcia spadków, a nawet znaleźć do nich pretekst, to obecnie można oba te elementy dość jednoznacznie zidentyfikować. Na początku września można było mówić o chęci realizacji zysków oraz negatywnych impulsach pochodzących z mocno przegrzanego rynku amerykańskich akcji spółek technologicznych, a przynajmniej części z nich z Teslą na czele. Wszystko wskazuje na to, że obecnie mamy do czynienia z kwestiami znacznie poważniejszymi. Po pierwsze, pandemia nasila się w zaskakującym tempie i to na całym świecie. Drugiej fali spodziewano się dopiero późną jesienią. To zjawisko niepokoi i nasila obawy dotyczące perspektyw gospodarek wielu krajów. Po drugie, coraz większą rolę zaczyna odgrywać kwestia wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, wraz z towarzyszącymi jej „odpryskami”, jak targi wokół kolejnego pakietu stymulacji amerykańskiej gospodarki, czy wzmożenie generowanych przez Donalda Trumpa napięć w relacjach z Chinami, na razie koncentrującymi się wokół pojedynczych, ale znaczących firm. W każdym razie, na Wall Street od początku września główne indeksy zniżkują od 7-8 proc., jak w przypadku Dow Jones’a i S&P500, do ponad 10 proc., jak ma to miejsce w przypadku Nasdaq Composite.
Na głównych parkietach europejskich do niedawna korekta miała bardzo łagodny przebieg, przyjmując postać tendencji bocznej, zarówno w przypadku giełdy we Frankfurcie, jak i parkietów francuskiego i brytyjskiego. Poniedziałkowa sesja przyniosła jednak wyraźny wzrost nerwowości, czego widocznym dowodem były spadki rzędu 3,7-4,5 proc. Na naszym kontynencie, poza obawami związanymi z pandemią oraz ogólnych pogorszeniem się nastrojów na rynkach finansowych, znaczenia nabiera dodatkowo kolejne „zatarcie” w negocjacjach dotyczących Brexitu. Można więc spodziewać się, że tu korekta dopiero się zaczyna rozwijać.
Na naszym rynku niekorzystne tendencje, których źródłem są zarówno czynniki wewnętrzne, jak i te płynące z otoczenia, zaczynają się kumulować. Indeksy na GPW, w szczególności WIG20, ale także sWIG80, w fazę korekty weszły nieco wcześniej niż „reszta świata”. Spadkowa tendencja w przypadku wskaźnika największych spółek datuje się już od połowy sierpnia. W tym czasie indeks zniżkuje już o niemal 10 proc., wskaźniki średnich i małych firm tracą po nieco ponad 7 proc. Skala spadków nie przekracza standardowych miar korekty, na razie nie ma więc powodów do niepokoju. Można wręcz powiedzieć, że nadszedł bądź nadchodzi dobry czas na wyszukiwanie inwestycyjnych okazji. Nie brakuje bowiem przecen wśród najbardziej popularnych ostatnio spółek korzystających z pandemii, ale także wyjątkowo i chyba niezasłużenie niskich notowań akcji części większych firm.