Komentarze

Powrót

Kiedy wróci zagranica?

22.01.2024
Kiedy wróci zagranica?

Podczas gdy indeksy amerykańskiej giełdy biły pod koniec ubiegłego tygodnia rekordy wszechczasów, warszawska giełda kończyła właśnie czwarty tydzień spadków. Od początku roku, zarówno najważniejszy indeks amerykańskiej giełdy, S&P, jak i indeks największych spółek technologicznych, NASDAQ100 przebiły swoje ATH, a inwestorzy zapominają tam powoli o bardzo słabym pierwszym tygodniu stycznia. Zupełnie inne nastroje towarzyszą warszawskiej giełdzie, gdzie indeks największych spółek WIG 20 zniżkuje od początku roku o ponad 6%, co plasuje go w ścisłej światowej czołówce spadków. Warto zastanowić się co stoi za tak znaczącą relatywną słabością naszego rynku.
Powodem korekty może być po pierwsze chęć realizacji bardzo godnych ubiegłorocznych zysków jakie na naszej giełdzie osiągnęli inwestorzy zagraniczni. Prawie 50% wzrost dolarowego MSCI Poland to z pewnością dobry pretekst do przynajmniej skrócenia wysoce zarobionych pozycji. Tezie tej przeczy zachowanie innych rynków, które w ubiegłym roku bardzo mocna rosły. Silne wzrosty w ubiegłym roku notowały na przykład giełdy w Grecji czy w Czechach, a notują od początku stycznia kilkuprocentowe wzrosty. Najsilniejsza w ubiegłym roku giełda na Węgrzech, od początku tego, zyskała już ponad 6,5% i należy wciąż do najsilniej rosnących rynków na świecie.
Możliwe więc, że generalnie Europa nie jest obecnie najchętniej wybieranym przez inwestorów regionem, co – w świetle słabości głównych europejskich gospodarek – nie powinno dziwić. To oczywiście możliwe. Zarówno giełda w Paryżu jak i we Frankfurcie notują od początku roku nieznaczne zniżki, jednak są to spadki kilkukrotnie niższe niż w Warszawie (odpowiednio -2,3% i -1,2%). Ta wysoka beta na spadających rynkach dziwi tym bardziej, że – w przeciwieństwie do zachodu Europy – tegoroczne prognozy dla polskiej gospodarki są niezwykle optymistyczne, co potwierdzają chociażby rekordowe odczyty nastrojów naszych konsumentów.
Również realizacja zysków przez naszych rodzimych inwestorów nie jest raczej powodem tegorocznej słabości GPW. Gdyby akcje sprzedawała polska „ulica” czy inwestorzy funduszowi, to korekta powinna dotknąć zwłaszcza mniejszych spółek, reprezentowanych przez mWIG40 czy sWIG80. Tymczasem oba te indeksy zachowują się wyraźnie lepiej niż indeks naszych największych spółek. mWIG40 spada raptem o nieco ponad 2%, a sWIG80 jest prawie na poziomie z początku roku (-0,3%).
Wszystko wskazuje na to, że inwestorzy zagraniczni, którzy tak entuzjastycznie zareagowali na zmianę rządu w Polsce po październikowych wyborach, postanowili wstrzymać się z dalszymi zakupami. Do inwestorów, których na pewno nie interesuje czy dwóch posłów siedzi w ławach sejmowych czy w więzieniu, na pewno trafia argument o rosnącym ryzyku politycznym w naszym kraju. O istotności dla ich decyzji tego elementu świadczy choćby tegoroczna korelacja naszego rynku z najsłabszym w ubiegłym roku rynkiem w Chinach. To kraj, gdzie o zyskach bądź ich braku, nawet największych spółek, decydują często względy polityczne. Dodatkowo wybory na Tajwanie wygrał tydzień temu kandydat nieakceptowalny dla władz w Pekinie, co podgrzewa dyskusje o możliwej eskalacji konfliktu. Inwestorzy już od wielu miesięcy wycofują swoje środki z tamtejszej giełdy, a Hang Seng (indeks giełdy w Hong Kongu) na przestrzeni ostatnich 3 tygodni spadł o ponad 10% i jest w tym roku jako jeden z niewielu słabszy od WIG20. Na razie jeszcze nie widać chęci ucieczki kapitału z naszego rynku. Zarówno relatywna słabość złotówki do USD jak i ostatnio rosnące rentowności obligacji korelują z zachowaniem walut i obligacji w krajach rozwiniętych. Wystarczy jeszcze tylko, żeby ryzyko polityczne przestało przesłaniać sukces gospodarczy Polski i w kolejnych miesiącach powinniśmy wrócić do wzrostów.

Michał Szukalski
Sprawdź naszą ofertę
Jeśli chcesz odkładać zarabiać lepiej niż na lokacie
Dowiedz się więcej