Pierwsze dni Nowego Roku przebiegają na rynkach finansowych w zróżnicowany sposób. Inwestorzy mają jednak jeszcze czas na rozbieg i ocenę sytuacji. Z trzech pierwszych sesji na Wall Street jedna była spadkowa, a dwie lekko wzrostowe i niewiele z tych ruchów wynika, poza tym, że indeksy nie były w stanie przebić niedawno pokonanych psychologicznych poziomów (6000 punktów w przypadku S&P500 i 20000 na Nasdaq). Trochę niepokoju mogły wnieść spadkowe sesje z końca ubiegłego roku, ale niewielka korekta wcześniejszych solidnych zwyżek można uznać raczej za rozwiązanie lepsze, niż śrubowanie rekordów. Można spokojnie obserwować rozwój sytuacji i nie spieszyć się z decyzjami, tym bardziej, że do inauguracji prezydentury Donalda Trumpa zostało już niewiele czasu i nie można wykluczyć, że w pierwszych dniach urzędowania zaskoczy jakimiś decyzjami. W końcówce 2024 r. siłą chyba trochę zaskoczyła amerykańska waluta. Kurs euro spadł w okolice 1,03 dolara, czyli do poziomu najniższego od ponad dwóch lat, w związku z czym część analityków zaczęła czy i kiedy obie waluty osiągną parytet. Tymczasem początek roku przynosi odreagowanie z powrót kursu euro do 1,04 dolara, co jednak raczej nie wróży radykalnej zmiany wcześniej dominującej tendencji. Siłą wciąż imponuje bitcoin, którego notowania w tym roku zdążyły już pójść w górę o 9 proc., wracając powyżej 100 000 dolarów. Należy raczej spodziewać się co najmniej utrzymania się na zbliżonych poziomach. W miarę stabilnie kształtuje się na razie sytuacja na rynku długu, na którym rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich oscyluje między 4,5 a 4,6 proc. Tu rozwój sytuacji jest relatywnie najmniej przewidywalny, bowiem zależeć będzie od postępów zjawisk inflacyjnych i ich wpływu na decyzje rezerwy federalnej. Można raczej zakładać, że, że cykl obniżek stóp procentowych będzie kontynuowany, choć w wolniejszym tempie i z mniejszą dynamiką.