Prezydenci Stanów Zjednoczonych i Chin postanowili na chwilę odłożyć wojenne topory i pozwolić negocjatorom na prowadzenie dalszych rozmów, dotyczących relacji obu mocarstw. Konkretów na razie niewiele, ale biorąc pod uwagę, że jeszcze niedawno nie wiadomo było, czy do spotkania Trumpa z Xi Jinpingiem dojdzie, rynki finansowe mają prawo do radości. W poniedziałkowy poranek wskaźniki giełd w Chinach i Japonii zwyżkowały po ponad 2 proc., ale start notowań na głównych parkietach europejskich oraz notowania kontraktów na indeksy amerykańskie, pokazywały nieco mniejszy entuzjazm. Czynnikiem powstrzymującym przed euforią były słabe odczyty wskaźników PMI, sygnalizujące możliwość pogorszenia się globalnej koniunktury. W przypadku Chin indeks ponownie znalazł się poniżej krytycznego poziomu 50 punktów, nasilanie się negatywnych tendencji miało miejsce nie tylko w przypadku przemysłu Włoch i Hiszpanii, ale także w Szwajcarii, Niemczech i dla całej strefy euro. To zjawisko nie ominęło także Polski, dla której wskaźnik obniżył się do 48,4 proc. Utrzymanie dobrych nastrojów na rynkach finansowych w dłuższej perspektywie, będzie więc wymagało nie tylko uspokojenia napięć w wojnie handlowej, ale także działań ze strony banków centralnych oraz ewentualnej stymulacji fiskalnej, podtrzymujących wzrost gospodarczy, do której większość rządów na razie specjalnie się nie pali.

Na pozytywny wynik rozmów handlowych euforycznie zareagowały notowania ropy naftowej, silnej korekcie poddały się natomiast bezpieczne przystanie, w tym złoto. Cena amerykańskiej WTI rosła w poniedziałek rano o prawie 3 proc. przekraczając poziom 60 dolarów za baryłkę, złoto z kolei taniało o niemal 2 proc., korygując wcześniejszy mocny rajd. Nie należy raczej dać się porywać chwilowym emocjom i pamiętać o konieczności utrzymywania zrównoważonej struktury inwestycyjnego portfela, w którym powinno się znaleźć miejsce zarówno na część agresywną jak i defensywną.