Pojawiające się coraz częściej opinie o możliwości wyhamowania dynamiki podwyżek stóp procentowych przez rezerwę federalną natychmiast radykalnie poprawiają nastroje na giełdach. W ostatnim czasie z takim zjawiskiem mieliśmy do czynienia dwukrotnie. W pierwszej połowie października S&P500 w ciągu jednej sesji zyskał w,6 proc., a w miniony piętek wzrósł o 2,4 proc. Gdyby więc rzeczywiści doszło do spowolnienia cyklu zaostrzania polityki monetarnej, inwestorzy mogliby liczyć na większe i dłuższe wzrostowe odreagowanie. Dodatkowo pozytywnie mogłyby zadziałać rachuby zmniejszające ryzyko recesji. Zasadnicza jest odpowiedź na pytanie, czy Fed uzna, że walka z inflacją może mieć bardziej łagodny przebieg i należy działać w taki sposób by, by nie nadmiernie nie zaszkodzić gospodarce. Należy przy tym mieć w pamięci doświadczenia historyczne, z których wynika, że niemal każdy cykl ostrego zacieśniania monetarnego skutkował osłabieniem tempa wzrostu lub wręcz recesją, a rynki finansowe wchodziły w fazę bessy. O bessie można mówić już teraz, więc pora na łagodniejszą postawę Fed wydaje się odpowiednia. Na razie na spekulacje dotyczące tej kwestii nie robią większego wrażenia na dolarze, którego indeks wciąż utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie, ale względem euro nieco się osłabia. Silniejszą reakcję w ostatnich dniach widać było na rynku długu, gdzie rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich wyraźnie się obniżyła, choć nadal pozostaje powyżej poziomu 4 proc.