Wydaje się, że amerykańskie władze monetarne z robiły w ostatnich miesiącach bardzo dużo, by wesprzeć gospodarkę i rynki finansowe. Na tyle dużo, że trudno sobie wyobrazić, co mogłyby jeszcze zrobić. A jednak reakcje inwestorów na wrześniowe posiedzenie Fed mogą sugerować, że spodziewano się więcej. Jerome Powell potwierdził deklaracje dotyczące utrzymania stóp procentowych na obecnym poziomie jeszcze przez długi czas, a do kryterium „kalendarzowego” dorzucił jeszcze jako warunek osiągnięcie stanu pełnego zatrudnienia. Być może oczekiwano jeszcze doprecyzowania, co Fed rozumie przez tolerancję dla inflacji przewyższającej okresowo cel inflacyjny, ale to przecież i tak bardzo odległa perspektywa.
Prawdopodobnie więc posiedzenie komitetu otwartego rynku zostało potraktowane jako pretekst do kontynuacji korekty na nowojorskim parkiecie. Pierwsza jej faza przyniosła spadek S&P500 o 7 proc., a więc niewielki, biorąc pod uwagę skalę i czas trwania wcześniejszej zwyżki. Wydaje się, że rynkowi przydałoby się jeszcze nieco dłuższe i głębsze schłodzenie, które stworzyłoby podstawę do dobrej końcówki roku. Pogorszenie się nastrojów za oceanem jedynie w niewielkim stopniu przeniosło się na pozostałe światowe parkiety, co należy uznać za sygnał bardzo pozytywny. Inna kwestia to fakt, że niewiele giełd było tak mocno „napompowanych” jak Wall Street.
Nasza giełda w ostatnich dniach wypadała wyjątkowo słabo. choć indeks emerging markets do czwartku zwyżkował o ponad 2 proc., WIG20 szedł w dół o 1,5 proc. Tę słabość dość powszechnie tłumaczy się oczekiwaniem na ofertę akcji Allegro, która będzie największą pod względem wartości w historii warszawskiego parkietu. A skoro ma być tak duża, to inwestorzy, którzy w ostatnich miesiącach sporo akcji kupowali, muszą teraz uwolnić nieco gotówki. Tak więc w krótkim czasie przygotowanie do debiutu Allegro może negatywnie wpływać na nastroje, natomiast w dłuższym horyzoncie z pewnością dobrze przysłuży się naszemu rynkowi i inwestorom.