Na światowych parkietach wciąż utrzymują się dobre, a nawet bardzo dobre nastroje. Czynników mogących negatywnie na ten stan wpłynąć nie widać zbyt wiele. Wręcz przeciwnie, przewagę mają impulsy sprzyjające kontynuacji trendu wzrostowego. Wśród nich nieodmiennie można wymieniać luźną politykę pieniężną, stymulację fiskalną i napływ kapitałów na giełdy spowodowany mieszanką niskich stóp procentowych i rosnącej inflacji. W tej sytuacji największym zagrożeniem może być właśnie nadmierny optymizm inwestorów, ale nie jest on w stanie zagrozić tendencji wzrostowej, a co najwyżej może spowodować niewielką korektę. Jednym z pozostałych zagrożeń mogą być coraz wyższe wskaźniki wycen na rynku akcji, ale i z tym nie należy wiązać przesadnych obaw. Po pierwsze, wyceny te mają charakter względny i warto porównać je na przykład do tych z rynku obligacji. Po drugie w skrajnie trudnych pandemicznych warunkach większość spółek osiąga relatywnie dobre wyniki finansowe. W przypadku firm amerykańskich niebawem poznamy raporty za pierwszy kwartał, co pozwoli zweryfikować tę tezę.
Na warszawskim parkiecie nadmiernego optymizmu nie widać, co paradoksalnie może być dobrym prognostykiem. Trochę czynników ryzyka jednak u nas widać, ale nie brakuje też pozytywnych impulsów. W ostatnich dniach zaskoczyła bardzo dobra postawa spółek energetycznych, po potwierdzeniu, że zostaną one niedługo „uwolnione” od węglowego balastu, co pozwoli przyspieszyć ich transformację w kierunku zwiększenia udział produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Teraz pozostaje jeszcze czekać na sądowe rozstrzygnięcia w kwestii kredytów frankowych. Gdyby i w tej kwestii przyjęto rozsądne rozwiązania, a przynajmniej zakończyłby się okres niepewności, droga indeksów w górę byłaby łatwiejsza.