Wtorkowa sesja przyniosła ciekawą rywalizację między dwoma istotnymi giełdowymi sektorami. WIG Games wzrósł o 3,23 proc., a WIG Energia poszedł w górę o 3,34 proc. Spojrzenie na zachowanie obu indeksów jasno pokazuje, że mamy do czynienia z dwiema skrajnościami. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy WIG Games zyskał 95 proc., a WIG Energia spadł o 36 proc. W każdym innym zestawieniu czasowym sytuacja wyglądałaby raczej podobnie, gdyby WIG Games miał dłuższą historię. Wtorkowy wzrost sektor gier zawdzięcza głównie sięgającemu 10,5 proc. skokowi notowań PlayWay, którego kapitalizacja tym samym stała się wyższa niż JSW. Może więc wkrótce WIG20 wzbogaci się o kolejną spółkę reprezentującą nowe technologie. Może też PlayWay zastąpi JSW, ale może też indeks największych firm zmieni swoją strukturę za sprawą rządowych planów. Ożywienie indeksu grupującego nasze koncerny energetyczne można wiązać z kilkoma wydarzeniami z ostatnich dni. Po pierwsze, ze spekulacjami, że cena 7 zł w wezwaniu na akcje Energi ogłoszonym przez PKN Orlen jest zbyt niska. Po drugie, z faktem, że kontrolowana przez Zbigniewa Jakubasa Mennica zamierza zwiększyć swoje zaangażowanie kapitałowe w Enei. Ale przede wszystkim z deklaracjami ministra aktywów państwowych, który zadeklarował, że konsolidacja w sektorze energetycznym „ma sens” i będą prowadzone prace nad jej kierunkami. Jeśli doszłoby do połączenie PKN z Energą, podmiotów do konsolidacji nie byłoby zbyt wiele, ale perspektywa fuzji rozbudziła wyobraźnię inwestorów i WIG Energia zaliczył wzrost najmocniejszy od listopada ubiegłego roku i przerwał fatalną sekwencję spadkową z regularnie pogłębianymi historycznymi dołkami. Można mieć pewne wątpliwości, czy to sygnał bardziej trwałej zmiany, czy choćby dłuższego odreagowania, ale należy się cieszyć tym co rynek niesie.
Warto też zwrócić uwagę, że rynek w szerszym, światowym wymiarze, niesie kolejną falę optymizmu, mimo niesłabnących obaw, głównie związanych z makroekonomicznymi konsekwencjami epidemii koronawirusa. Fakt, że rekordy biją indeksy na Wall Street nikogo już nie dziwi, ale zastanawiać może historyczne maksimum na giełdzie we Frankfurcie, mimo że z niemieckiej gospodarki wciąż płyną sygnały kontynuacji osłabienia, by nie powiedzieć zapaści. Wynika z tego, że inwestorzy spodziewają się jednak albo zmiany niekorzystnych tendencji, albo stanowczych działań rządów, mających zapobiec pogorszeniu się koniunktury.