Spadkowa korekta na warszawskim parkiecie trwa już drugi tydzień. W tym czasie WIG20 stracił jednak zaledwie 3 proc., a indeks szerokiego rynku nieco ponad 2,5 proc., zniżka jest więc na razie jedynie kosmetyczna, szczególnie biorąc pod uwagę skalę wcześniejszej fali wzrostowej. Imponujące jest również porównanie GPW z wiodącymi rynkami światowymi. WIG20 liczony w dolarach rośnie od początku roku o prawie 36,5 proc., podczas gdy DAX zwyżkuje o 20,5 proc., a indeksy na Wall Street są minimalnie pod kreską. MSCI Poland jest aż o 44 proc. wyżej niż na początku roku, podczas gdy MSCI Emerging Markets zyskuje zaledwie 10 proc. Nasze indeksy dają też znacznie wyższą stopę zwrotu niż złoto, które drożeje o 27 proc., czy wracający do łask bitcoin, zwyżkujący o niecałe 19 proc. Bardzo dobre wyniki i to już od dłuższego czasu, osiągają fundusze akcji polskich. W tym kontekście dziwić może fakt, że nie cieszą się one popularnością wśród rodzimych inwestorów, którzy od trzech lat zmniejszają zaangażowanie w naszych aktywach, za to z klei nieznacznie zwiększają zakupy akcji zagranicznych. Wciąż największym powodzeniem cieszą się jednak fundusze dłużne, a więc instrumenty o najmniejszym ryzyku. One również wypracowywały atrakcyjne stopy zwrotu, ale z roku na rok są one coraz niższe, w ubiegłym roku z trudem chroniąc przed inflacją. Awersja do ryzyka zdecydowanie przeważa więc nad chęcią osiągnięcia ponadprzeciętnych zysków. Preferencje posiadaczy oszczędności zmieniają się bardzo powoli, jednak niewykluczone, że z takim zjawiskiem możemy mieć do czynienia w nieodległej przyszłości, na czym powinien skorzystać nasz rynek akcji. Wyceny akcji nie są jeszcze zbyt wygórowane, a więcej czynników zdaje się przemawiać za kontynuacją dobrej koniunktury na warszawskiej giełdzie. W takiej sytuacji nawet niewielkie korekty notowań powinny sprzyjać inwestorom, którzy zdecydują się na zwiększenie udziału akcji w portfelach.