Spadkowa seria na warszawskim parkiecie trwa już trzeci tydzień z rzędu, jednak dynamika korekty, a co za tym idzie, sytuacja w poszczególnych segmentach jest zróżnicowana. WIG20 traci od niedawnego szczytu prawie 6,5 proc., ale indeks średnich firm zniżkuje jedynie o 3,7 proc., sWIG80 zdaje się w ogóle korekty nie doświadczać. Mając w pamięci fakt, że w segmencie największych spółek ton nadaje kapitał zagraniczny, można uznać że to właśnie z jego strony mamy do czynienia z realizacją zysków, wspieraną niezbyt korzystnymi wydarzeniami z pogranicza polityki i gospodarki. Co prawda znaczące pogorszenie koniunktury raczej nam nie grozi, ale pierwsze sygnały ostrzegawcze już mamy. Chodzi o słabe dane dotyczące rynku pracy, które mogą być sygnałem zmniejszenia dynamiki wzrostu PKB. Inwestorzy zagraniczni prawdopodobnie większą wagę przykładają do takich wskaźników makroekonomicznych jak zadłużenie i deficyt budżetowy, a tu sytuacja jest nienajlepsza i staje się coraz bardziej napięta z powodów politycznych („seryjne” weta prezydenta wobec przedkładanych przez rząd ustaw.
Korekta jest na razie niezbyt groźna i selektywna, martwią zaś dwa aspekty. Po pierwsze, ma ona miejsce w czasie gdy na Wall Street indeksy biją rekordy, a niemiecki DAX trzyma się blisko nich. Biorąc jednak pod uwagę dużą siłę względną naszego rynku w perspektywie roku, nie powinno to specjalnie dziwić ani niepokoić. Drugi niekorzystny aspekt to układ kalendarza. W sierpniu, skali miesiąca WIG20 traci ponad 4 proc., a wrzesień uważany jest za miesiąc, w którym statystycznie przewagę mają niedźwiedzie. Rozwój sytuacji w ostatnim kwartale roku trudno na razie przewidywać, zarówno ze względu na czynniki lokalne, jak i zewnętrzne.