Warszawski parkiet, który jeszcze do niedawna radzi sobie całkiem nieźle, ostatnio znalazł się pod podwójną presją. Z jednej strony zdecydowanie pogorszyły się nastroje w otoczeniu, a w szczególności na rynkach wschodzących. MSCI Emerging Markets od 7 listopada zniżkuje o 2,5 proc. To efekt napięć w niektórych krajach Ameryki Południowej, a także protestów w Hong Kongu, do których odniósł się także amerykański Senat, zwiększając i tak już spore obawy dotyczące porozumienia handlowego między USA a Chinami. Te wydarzenia zaczęły w ostatnich dniach negatywnie odbijać się także na sytuacji giełd rozwiniętych, na których rośnie prawdopodobieństwo wystąpienia spadkowej korekty.
Te niekorzystne wpływy otoczenia zewnętrznego sumują się z nerwowymi reakcjami na publikacje wyników finansowych naszych spółek. Choć zdarzają się w tej materii pozytywne niespodzianki, to jednak nastroje kształtują głównie rozczarowania, których także nie brakuje. Dobre rezultaty firm nie powodują z reguły euforii, za to słabe są mocno „karane” przez inwestorów, pozbywających się akcji. W efekcie lekka do niedawna spadkowa tendencja powiększyła się w przypadku WIG20 do ponad 4 proc., pogarszając techniczną sytuację rynku największych spółek. Niezadowolenie z wyników finansowych przekłada się zaś głównie na zachowanie wskaźnika średnich firm, który tylko w trakcie dwóch ostatnich sesji traci prawie 3 proc., szybko przesuwając się z okolic oporu na poziomie 3800 punktów, w kierunku wsparcia, leżącego około 100 punktów niżej. Spadkowa korekta nie jest niczym nadzwyczajnym, pamiętając o tym, że warszawskie indeksy zwyżkowały od początku października. Należy jednak uważnie obserwować jej przebieg, a bardziej odważni inwestorzy zapewne potraktują obecną przecenę do uzupełnienia portfela, w oczekiwaniu jeśli nie na trwałą poprawę giełdowej koniunktury, to przynajmniej mając nadzieję na pojawianie się tradycyjnych efektów sezonowych, czyli rajdu Świętego Mikołaja oraz efektu stycznia.