Najwyraźniej warszawscy inwestorzy mijający rok spisali na straty. Niewiele sobie obiecują nawet po „niezawodnych” efektach sezonowych. Święty Mikołaj zawitał do nas jedynie na chwilę i nie był zbyt hojny. Pozostaje jeszcze liczenie na efekt stycznia. Bardziej rozsądnie wydaje się jednak liczyć na cały dobry rok. W tym WIG20 zniżkuje prawie 4 proc. i nie zapowiada się na odrobienie choćby tak skromnej straty. W porównaniu z innymi giełdami nasz rynek prezentuje się wyjątkowo słabo. Odstajemy mocno nawet od grupy rynków wschodzących, których indeks zyskuje od początku roku prawie 9 proc. Już sam tylko ten fakt powinien nastrajać optymistycznie na przyszłość. Najczęściej bywa tak, że tego typu dysproporcje są wyrównywane, nawet z nawiązką. Można mieć na to uzasadnioną nadzieję, tym bardziej, że wyceny akcji spółek są bardzo niskie, a perspektywy polskiej gospodarki rysują się optymistycznie, a co za tym idzie większość firm na tym skorzysta. Wielu zarządzających funduszami ma optymistyczne nastawienie, licząc na dwucyfrowe zwyżki indeksów. Prawdopodobne zakończenie stanowiłoby potężny impuls wzrostowy. Myśląc z optymizmem o akcjach w portfelu, nie należy tracić z oczu obligacji. Mimo, że stopy procentowe Rada Polityki Pieniężnej wciąż trzyma na wysokim poziomie, fundusze obligacji i papierów dłużnych osiągają bardzo dobre wyniki, skutecznie konkurując z oprocentowaniem lokat bankowych. Podobnie zapowiada się perspektywa na nadchodzący rok. RPP prędzej, czy później, stopy zacznie obniżać, a to daje szanse na spore zyski, porównywalne z korzyściami, jakie mogą przynieść inwestycje w akcje. Nadzieje na spore zyski z mieszanych portfeli wydają się więc bardzo obiecujące.