Od kilku miesięcy nastroje na warszawskim parkiecie są złe. Mocno w dół idą szczególnie indeksy małych i średnich spółek. Inwestorzy są negatywnie nastawieni do rynku akcji, co powoduje trwającą od dłuższego czasu falę umorzeń jednostek uczestnictwa w funduszach. Do tego dochodzi podaż papierów ze strony OFE. Te zjawiska mocno kontrastują zarówno z doskonałą koniunkturą w polskiej gospodarce, jak i w większości przypadków z niezłymi wynikami firm oraz dobrymi perspektywami w tym zakresie. Oczekiwane spowolnienie tempa wzrostu PKB powinno być dość łagodne i nie zagrozi kondycji spółek. Liczne czynniki ryzyka, widoczne w globalnym otoczeniu raczej nie zachwieją polską gospodarką, choć mogą przełożyć się na nastroje na warszawskiej giełdzie.
Utrzymująca się, a nawet narastająca atmosfera zniechęcenia, z reguły stanowi dobrą okazję do systematycznego akumulowania akcji przez najbardziej cierpliwych, nastawionych na osiąganie długoterminowych zysków inwestorów. Za taką strategią przemawiają zarówno wymienione już czynniki, związane z koniunkturą gospodarczą, jak i wyjątkowo atrakcyjne w większości przypadków wyceny spółek. W przypadku firm wchodzących w skład indeksu WIG, wskaźnik ceny do wartości księgowej spadł poniżej jedności. Poprzednio na tak niskim poziomie był ponad pięć lat temu. Podobnie jest w przypadku wskaźnika ceny do zysku na akcję, który znajduje się najniżej od sześciu lat. Jak pokazuje historia, tak znaczące niedowartościowanie akcji nie utrzymuje się zbyt długo i zazwyczaj wyceny spółek wracają do bardziej racjonalnych poziomów, a ten proces czasem przebiega dość dynamicznie. Wszystko wskazuje na to, że obecna niechęć do akcji nie opiera się na kalkulacjach, lecz na odczuciach i emocjach oraz specyficznych uwarunkowaniach, wymuszających podaż akcji. W dłuższym horyzoncie rynki finansowe podążają jednak nie za emocjami, lecz kierują się racjonalnym rachunkiem, a ten sugeruje że akcje mogą dać sporo zarobić najbardziej cierpliwym inwestorom.