Choć znana giełdowa zasada „kupuj, gdy leje się krew” jest dość popularna i medialnie nośna, to jednak ma bardzo niewielu zwolenników, którzy są gotowi stosować się do tego zalecenia. Trudno się temu dziwić, bo intuicyjnie większość ludzi na groźnie wyglądające wydarzenia reaguje wzmożoną ostrożnością i niechęcią do brania w nich udziału. O ile w życiu codziennym takie zachowanie jest zwykle w pełni uzasadnione, to w przypadku inwestowania jest nieco inaczej. Oczywiście nie ma sensu oczekiwać, że większość posiadaczy gotówki rzuci się do zakupów na widok mocno przecenianych akcji, ani kogokolwiek do tego nakłaniać. Sklepowy efekt cenowej promocji w obszarze rynku kapitałowego prawie zupełnie nie działa. Prawie, bo ta zasada nie obejmuje niezbyt zazwyczaj licznej grupy inwestorów bardziej doświadczonych i świadomych, a jednocześnie gotowych część kapitału wystawić na nieco większe ryzyko. Jaką część i na jak wielkie ryzyko, to już kwestia bardzo indywidualna.
Na obecny rynek akcji warto spojrzeć z dwóch punktów widzenia. Po pierwsze, czy leje się krew i z jakiego powodu, a po drugie, jak duże jest ryzyko dalszego pogorszenia się sytuacji. WIG20, WIG i mWIG40 znajdują się o krok od sygnału, który oznaczać będzie wkroczenie w obszar bessy, ale jednocześnie są w pobliżu ważnych z technicznego punktu widzenia poziomów wsparcia, z których można się spodziewać przynajmniej krótkoterminowego odbicia. Najgorzej prezentuje się wskaźnik najmniejszych spółek, który w trendzie spadkowym pozostaje od kwietnia ubiegłego roku i w tym czasie stracił ponad 23 proc., a więc formalnie przekroczył próg bessy. W wyniku poprzednich dwóch dużych fal spadkowych z lat 2015-2016 i 2011-2012 warszawskie indeksy zniżkowały o 25-36 proc. Nie oznacza to, że tym razem będzie podobnie, a biorąc pod uwagę czynniki fundamentalne, można założyć, że skończy się na niższym „wymiarze kary”. Można także przyjąć, że proporcje między ryzykiem znaczącego pogłębienia przeceny, a więc poniesienia dużych strat, a szansą na zysk po odwróceniu się trendów, zaczynają przemawiać za korzyść rozpoczęcia akumulowania akcji, pamiętając o takich zasadach jak selekcja, dywersyfikacja i rozkładanie zakupów w czasie.